Jake Gyllenhaal "Do utraty sił"
Pierwsze ujęcia Gyllenhaala, ekhm, Billy'ego Hope'a, przywaliły w internet jak precyzyjny hak w szczękę. Warczący gniewnie Jake miał 5 miesięcy na zbudowanie żelaznego ciała boksera i opanowanie szermierki na pięści w stopniu mocno zaawansowanym. Z tej prostej przyczyny trenował siłowo i boksersko dwa razy dziennie. Szukasz dobrej przedtreningówki? Sprawdź kompilację z Gyllenhaalem ćwiczącym do roli z muzyką Eminema w tle. Ciary.

Jason Momoa "Conan Barbarzyńca"
Reboot świetnego „Conana” od początku miał arcyciężkie zadanie. Wyjście z cienia legendy siedmiokrotnego Mr Olympia to misja niemożliwa nie tylko ze względu na jego gabaryty. Obawy okazały się częściowo słuszne, ponieważ nowy „Conan” nie zachwycił fabularnie, ale nadal wyglądał bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że załatwił Jasonowi miejsce w grupie potężnych wojowników nowego pokolenia. Ta łatka pomogła mu wcielić się m.in. w rolę Khala Drogo w „Grze o tron” oraz Aquamana w „Justice League”. Momoa zdał się na warsztat trenerski Erica Laciste, który pomógł mu zbudować brutalne mięśnie podczas intensywnych sesji siłowo-kondycyjnych, nacechowanych ogromną objętością treningową. Ulubiona seria łączona: przysiady, OHP oraz wyciskanie na ławce skośnej.

Henry Cavill "Człowiek ze stali"
Fani uniwersum DC z całą pewnością wskażą nam palcem Cavilla z „Batman vs Superman” (2016) lub „Justice League” (2017). Być może jego forma faktycznie jest w tych filmach odrobinę lepsza. W MH jesteśmy jednak wielkimi fanami ciężkiej pracy, a to właśnie ona jako pierwsza przychodzi na myśl, gdy patrzy się na nowego Supermana. Sylwetka Clarka Kenta jest po prostu zbyt dobra. Sprawia, że uśmiechamy się pod nosem, czytając o dzieciakach, które dokuczały małemu Henry'emu Cavillowi z powodu jego nadwagi. Oto efekty pracy z Markiem Twightem i Michaelem Blevinsem w kultowym Gym Jones w Salt Lake City. Miejscu, gdzie ciała w posągi zmieniała obsada „300”, a słabość przekuwa się w mięśnie.
Pozostałe transformacje opisaliśmy w najnowszym, październikowym numerze Men's Health z wielkim Arniem na okładce. Bierzcie i trenujcie!