Hafthor Bjornsson: poznaj serialowego "Górę"

Jeśli chcesz być duży, jedz więcej i trenuj mocniej. Dokładnie jak "Góra".

Hafthor Bjornsson

Najtrudniejszą rzeczą, z którą trzeba się zmierzyć, gdy chce się zostać najsilniejszym człowiekiem na świecie, jest jedzenie. A dokładniej, o ironio, góra jedzenia. Jasne, dźwiganie żelastwa o ciężarze, przez zwykłego śmiertelnika podświadomie wrzucanym do kategorii „czołgi i transportery opancerzone”, nie należy do najłatwiejszych, ale to i tak pikuś przy ilości żarcia, jakie pochłania Hafthor „Góra” Bjornsson.

Podczas naszej rozmowy wpatruje się w michę pełną ryżu i steków z antrykotu (on prawie ciągle je, a jeśli nie je – trenuje) bez cienia apetytu. W zasadzie mógłbym napisać miseczkę, bo sporych rozmiarów naczynie wygląda w jego dłoni jak pocieszny zestaw dla dzieci. „Czasem muszę jeść na siłę – mówi, przełykając kawałek steka.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Produkty, które budują masę mięśniową

– Walczę, by utrzymać swoją wagę”. Gdybym pracował w Animal Planet, napisałbym, że Bjornsson to rekordowo duży okaz gatunku homo sapiens. Stojąc przed nim, człowiek uświadamia sobie, że nikt inny nie wpasowałby się w rolę sir Gregora „Góry” Clegane’a lepiej. On naprawdę wygląda jak góra. Mięśni. Chociaż i ta metafora trochę kuleje – jego biceps ma 54 cm w obwodzie, talia 116 cm, a klatka piersiowa 165 cm! Jedna z moich redakcyjnych koleżanek jest niższa.

29-letni Islandczyk, znany głównie ze słynnej sagi fantasy stacji HBO, ma 206 cm wzrostu i o ile wyższy już nie będzie, to właśnie robi wszystko, by być jeszcze większym i silniejszym. Nie jestem tylko pewien, czy to możliwe. Niedawno ominęły go dwa znaczące w świecie siłaczy tytuły: Arnold Strongman Classic i World’s Strongest Man. W obydwu przegrywał rywalizację minimalnie.

Hurtowo znikające w jego brodatej paszczy steki świadczą o tym, że więcej takich wpadek sobie nie życzy. Ten poranek, jak i każdy inny w zasadzie, islandzki wielkolud rozpoczął od pochłonięcia sześciu jajek z bekonem i potężnej dawki owsianki, by dwie godziny później popchnąć to wszystko stekami (tak, liczba mnoga) z ryżem.

Okazjonalnie dodaje do tego warzywa, ale nie oszukujmy się – czy ktoś kiedykolwiek urósł od warzyw? Hafthor jest bardzo zdeterminowany, by osiągnąć swoje treningowe cele – pobudka w środku nocy, by załadować dodatkowe 50 g białka, to dla niego chleb powszedni.

Jest fanem czerwonego mięsa, ale poczciwą kurą również nie pogardzi. O dziwo, choć pochodzi z wyspy, ryb raczej nie jada. „Są za chude” – wyjaśnia. Bjornsson doskonale wie, że masę buduje się potężnymi dawkami białka i węgli – stąd te steki i ryż. I absolutnie tylko biały, który trawiony jest szybciej niż ryż brązowy czy makaron, dzięki czemu kolejny posiłek może zjeść po krótszej przerwie. Kur-ty-na. 

Hafthor Bjornsson

„Góra” mieszka w nowocześnie urządzonym domu w pobliżu Reykjaviku, który dzieli ze swoją całkiem normalnych rozmiarów dziewczyną Andreą – studentką inżynierii. Poznali się w siłowni Jakabol, co po islandzku oznacza „Gniazdo gigantów”, która reklamuje się wiele mówiącym hasłem „No Pussies”. Nie tłumaczymy, bo i tak zrozumiesz, a żart straci sporo uroku.

Jedna z anegdot o tym miejscu głosi, że słynny Jon Pall Sigmarsson, jedyny w historii czterokrotny zwycięzca World’s Strongest Man, zmarł tam… ćwicząc. Bjornsson uwiecznił zresztą jeden z jego cytatów w postaci tatuażu. Znaczy on mniej więcej, że „nie ma żadnego powodu, by żyć, jeśli nie można robić martwego ciągu”. Podpisujemy się pod tym. Zgadniecie, jakie ćwiczenie wykonywał Sigmarsson, gdy otworzyły się przed nim wrota Valhalli?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dieta na masę

Zgadza się – martwy ciąg. Nie ma co, zabawnie mają na tej Islandii... „Góra” pierwszy tatuaż zrobił, mając zaledwie 16 lat, i od tamtej pory systematycznie ozdabia swoje ciało tuszem. Jego prawe ramię, od nadgarstka po bark, pokryte jest wyobrażeniami skandynawskich bogów – Thora i Odyna. Jest tam również miejsce dla kilku przypadkowych obrazków, a nawet kobiecych twarzy. Czyżby pamiątki po nieudanych znajomościach?

„Kiedy robisz sobie pierwszy tatuaż, sporo o nim myślisz – twierdzi wielkolud. – Lecz przy dwudziestym, masz już to gdzieś” – dodaje. Jak trenuje? Poświęca na to cztery dni w tygodniu, zazwyczaj wspólnie ze swoimi kumplami strongmanami. Lubią czasem czymś rzucić, czasem coś przenieść. Ot, takie hobby. Ostatnio była to ważąca 650 kg kłoda, ciśnięta na odległość 10 metrów. Bjorsson pobił tym samym ponad 1000-letni rekord należący do jednego ze swoich przodków – wikinga Orma Storolfssona. Lud zdobywców z zimnej Północy byłby z niego dumny. 

REKLAMA