Dopłata 1 zł do przesyłki to oszustwo!

Kupujesz w sieci? Co za pytanie, wszyscy kupują. No to uważaj na kanciarzy, którzy mogą wyczyścić Ci konto do spodu, jeżeli się zagapisz. Wprawdzie policja właśnie aresztowała organizatorów przewału, ale pomysł jest na tyle sprytny, że na pewno znajdzie naśladowców.

zakupy online shutterstock.com

Jak to działa?

Kupiłeś coś w sieci, zapłaciłeś i czekasz spokojnie na przesyłkę. Niespodziewanie dostajesz sms-a z informacją, że: "Wysyłka pod wskazany adres jest drozsza. Prosimy doplacic 1PLN, brak doplaty oznacza anulowane zamowienie http://pk999[.].pl/1" (pisownia oryginalna). Załączony link jest oczywiście uprzejmym gestem wysyłającego, by ułatwić Ci zrobienie tej śmiesznie małej transakcji, po której już wszystko będzie ok. Klikasz i system przenosi Cię na stronę DotPay, gdzie znajdujesz logotypy wszystkich banków, zaznaczasz ten swój i po chwili już w nim jesteś, wpisując login i hasło.

ZOBACZ TEŻ: Jak oszukują producenci żywności?

Przewał polega na tym, że i strona DotPay i strona Twojego banku są fałszywe, więc Twoje tajne hasła bankowe już są znane złodziejom. Można było tego uniknąć, zwracając uwagę, że w adresach obu tych stron brakuje kłódki, gwarantującej bezpieczne połączenie, ale już jest po ptakach. Po wpisaniu loginu i hasła pojawia się ikona oczekiwania i podczas,  gdy Ty wgapiasz się w wirujące na ekranie kółeczko lub klepsydrę, oni logują się do Twojego prawdziwego banku, na Twoje prawdziwe konto i zaczynają procedurę.

Ponieważ każdą operację bankową musisz potwierdzać sms-em, po chwili oczywiście go dostaniesz, przepiszesz go (nie czytając treści sms-a) na stronę banku i właśnie pożegnałeś swoje oszczędności. W sms-ie z kodem nie było bowiem zlecenia na przelanie 1 złotówki, tylko zgoda na dokonanie zmian w tzw. przelewach zdefiniowanych, które, jak wiadomo, nie wymagają już sms-owego potwierdzania. Przestępcy zlecają  przelew wszystkich środków na konto założone na "słupa" i szukaj wiatru w polu.

Prawo wielkich liczb

Przestępcy nie wiedzą, czy ktoś właśnie coś kupił w sieci, opłacił i czeka na dostawę, więc sms-y rozsyłane są na oślep. Co rusz słychać o jakiejś zhakowanej bazie danych klientów tego czy innego sklepu internetowego, więc ze zdobyciem (mimo RODO) numerów telefonów nie ma specjalnego problemu. Sms-y idą więc masowo, bo prawdopodobieństwo, że ktoś właśnie coś kupił w sieci i dopłaci jeszcze złotówkę (w końcu żaden pieniądz, prawda?) jest bardzo duże.

PRZECZYTAJ: Psychologia zakupów - wygraj w sklepie

Na to właśnie i na nasze gapiostwo liczą przestępcy i wygląda na to, że trafnie nas oceniają. Policja wstępnie szacuje, że bandyci ograbili konta na co najmniej milion złotych nie licząc innych przestępstw, np. wyłudzania kredytów na podstawie skradzionych tożsamości i dostępu do rachunków bankowych.

Zobacz również:
REKLAMA