Chris Pine: dwa składniki sukcesu

Historia Chrisa Pine’a jest doskonałym przykładem na to, że dzięki determinacji oraz rzetelnej pracy możesz zyskać sprawność agenta CIA i zrobić niesamowitą karierę. Sprawdź, jakie są składniki sukcesu i rozpocznij razem z MH i Chrisem podróż na szczyt.

Chris Pine Ture Lillegraven - Rodale Images
Chris Pine (fot. Ture Lillegraven)

Jesteś utalentowanym facetem. I czekasz na swoją szansę. Starasz się, poświęcasz całe dni na przygotowania, a gdy przychodzi godzina prawdy, dajesz z siebie wszystko. Jednak krytycy patrzą na to z kpiącym uśmiechem i pytają, czy nie stać Cię na więcej. Co robisz? Poddajesz się? Chris Pine się nie poddał. Dlatego możesz teraz oglądać go w tytułowej roli w filmie "Jack Ryan: Teoria chaosu" i na naszej okładce.

Przypomnij sobie jego postawę, gdy następnym razem pomyślisz, że czegoś nie jesteś w stanie zrobić. Po czym zaciśnij zęby i ostro zabierz się do pracy, a z pewnością i Ty osiągniesz swój cel. Znasz to uczucie, gdy wchodzisz na boisko i wiesz, że kumple mogą na Ciebie liczyć? Pine znał, bo jak każdy amerykański nastolatek uwielbiał baseball.

"Zawsze byłem najmłodszy w drużynie, ale trzymałem poziom, więc chcieli ze mną grać" – przyznaje aktor. Jednak w pewnym momencie wszystko się skończyło. "Jesteś najmniejszy, więc zostajesz skreślony" – usłyszał. Wtedy właśnie zainteresował się innego rodzaju grą. Grą aktorską. Przykład dawali mu najbliżsi. Babcia w młodości występowała w horrorach klasy B. Jego ojciec, Robert Pine, zagrał w kilkudziesięciu filmach i ponad 200 odcinkach rozmaitych seriali. Nie daj się jednak zmylić liczbom.

To, że pojawiał się tyle razy na ekranie, nie oznacza, że był genialnym aktorem. Zazwyczaj występował w drugoplanowych rolach i nigdy nie stał się gwiazdą, choć niektórzy do dziś pamiętają go jako sierżanta policji, patrolującego kalifornijskie autostrady w serialu "CHiPs". Babcia i ojciec może nie zarabiali kokosów, ale bez problemu wiązali koniec z końcem. To niezła perspektywa dla chłopaka, z którym nikt już nie chce grać w drużynie.

Dobre początki

Pierwsze pieniądze Pine zgarnął za występ w reklamie restauracji z hamburgerami. Dzięki niej trafi ł do "CSI: Kryminalne zagadki Miami". Jednak zamiast ścigać przestępców, sam wcielił się w rolę jednego z nich.

"Zagrałem pokręconego socjopatę, który podczas stosunku dusi swoją dziewczynę – przyznaje Pine. – To była naprawdę fajna robota, oczywiście gdy poradziłem sobie z pewnymi oporami". Nie otrzymywał oscarowych propozycji, ale czuł się prawdziwym szczęściarzem. "Przez moment planowałem jechać do Nowego Jorku, żeby zająć się teatrem, ale nagle dostałem dwie, trzy role i już wiedziałem, że będzie dobrze".

I przez pewien czas rzeczywiście było. Chris został obsadzony jako angielski lord u boku Anne Hathaway w "Pamiętniku księżniczki 2". Jednak krytycy stwierdzili, że zagrał niczym "terakotowa figurka przypominająca Roberta Wagnera". Czy porównanie do aktora, który swoją sławę zdobył 40 lat wcześniej, to komplement? Kolejni dziennikarze nie pozostawiali już złudzeń. Po "Całym szczęściu", w którym Pine wystąpił u boku Lindsay Lohan, napisano: "Tak brakowało mu charyzmy, że romans skończył się, nim jeszcze zdążył się zacząć". Wystarczyłoby, aby przygnieść niejednego początkującego aktora.

A to ciągle nie wszystko, bo wypuszczona w tym samym roku komedia "As w rękawie" została określona przez "New York Timesa" jako "czopek viagry dla kompulsywnych fetyszystów". Ostro, prawda? A Pine musiał jakoś to unieść. Z jednej strony współpracował już m.in. z Ryanem Reynoldsem, Andym Garcią czy Anne Hathaway. Z drugiej krytyka była dla niego bezwzględna. Gdy padają nieprzychylne opinie na Twój temat, masz tylko dwie możliwości.

1 2 3
STRONA 1 z 3
Zobacz również:
REKLAMA