Żeby nie było zbyt kolorowo, Chris kontrastuje największe osiągnięcia z pierwszymi porażkami, którymi przywitało go Los Angeles już na kilka miesięcy po przeprowadzce z Melbourne. Wspomina niezbyt udanego "Star Treka", który poprzedził osiem miesięcy posuchy, podczas której telefon milczał. Nawet angaż do "Thora" nie przypadł mu z miejsca.
Kenneth Branagh nie podzielał entuzjazmu swojej ekipy filmowej (podobno jeden z jej członków na castingu zażartował, że szukają kogoś podobnego do Thora, a nie prawdziwego Thora) i potrzebował sporo czasu, aby ostatecznie dokonać kluczowego dla serii wyboru. Chodzą plotki, że sam Odyn wpłynął nieco na decyzję reżysera. Hemsworth postanowił, że tym razem niczego nie pozostawi przypadkowi.
Władował całą motywację w ostry trening i na pierwsze zdjęcia stawił się cięższy o prawie dziesięć kilogramów mięśni. Niemożliwe? Chris dla pewności powtórzył taką transformację jeszcze dwa razy: w sequelu "Thor: Mroczny świat" (2013) i najświeższym "Thor: Ragnarok". Jeśli jesteś fanem gatunku, to zapewne wiesz, że Hollywood nie próżnuje i szykuje dla nas na 2018 rok kolejną część "Avengers". Oznacza to mniej więcej tyle, że w ciągu ostatnich siedmiu lat Chris Hemsworth pojawi się w filmach jako Thor dokładnie siedem razy. Pora powiedzieć (napisać?) to głośno: Hemsworth w roli Thora to bezprecedensowy sukces, strzał w dziesiątkę, który mimo upływu lat nie wykazuje oznak spadku jakości.
Pierwszy zwiastun "Ragnaroka" niemal rozwalił internet, osiągając blisko 136 milionów odsłon w ciągu 24 godzin. Wraz z nową odsłoną dostaliśmy: elektroniczną ścieżkę dźwiękową, komediowe wstawki, nowego przeciwnika, broń i image Thora. Trailer rzucił zupełnie nowe spojrzenie na dobrze znaną franczyzę. I dobrze. Dla nas wszystkich. "Po prostu znudziłem się sobą w tej roli – opowiada Hemsworth. – Pomyślałem: »Dlaczego ludzie mieliby przyjść na trzecią część? To musi być coś totalnie nowego, nie kolejny odgrzewany kotlet. Potrzebujemy zupełnie odświeżonego dzieła«. No i stało się: Thor stracił włosy, a młot zastąpił topór".
Zabawa zaczyna się, gdy pozbawiony wspomnianego Mjölnira Thor zostaje uwięziony przez Jeffa Goldbluma na odległej planecie, gdzie jest zmuszany do uczestnictwa w walkach gladiatorów (słynna solówka z Hulkiem) ku uciesze tamtejszej gawiedzi. No i nas wszystkich, którzy kupili bilety do kina.
Jednak prawdziwym przeciwnikiem Thora jest Hela, asgardzka bogini śmierci, która nie zadowalając się samym skruszeniem jego ukochanego młota, stara się doprowadzić do Ragnaroka – mitycznej nordyckiej apokalipsy. Jednym słowem: grubo. Aktor grający Hulka – Mark Ruffalo – nazwał Chrisa "międzygalaktycznym ziomkiem z filmu". Trzeba przyznać, że nordycki bóg i ogromna, zielona góra mięśni tworzą niezwykle interesujący i skuteczny w walce komediowy duet.
Ciało niebieskie
Sylwetka Hemswortha robi wrażenie – to już chyba ustaliliśmy. Ale to, co na ekranie prezentuje się tak genialnie, w rzeczywistości stanowi czasem wielkie wyzwanie. Chociażby dla krawców Hugo Bossa, którzy mimo lat doświadczenia nadal czasem nie trafiają z rozmiarem. "Przymierzałem zamówione ciuchy chwilkę temu i, no cóż, lekko się skurczyły. Wtedy kręciliśmy »Thora« i »Avengersów« jednocześnie, więc teraz mam trochę więcej masy". Chris tłumaczy, że zawsze na stanie ma dwa standardowe rozmiary, w zależności od tego, na jakim etapie przygotowań do roli się znajduje.
"Mam wiele garniturów, które zygzakują między wagą Thora a moją normalną wagą". Normalna oznacza nieco mniejszy reżim treningowy. To forma, w której czuje się komfortowo, gdy wraca do domu w Byron Bay (Australia), gdzie przez większość dnia spędza czas z dziećmi na plaży, pływając i surfując. "To bardzo relaksujące". Teraz, w skali jednego do Thora, Hemsworth ocenia się dość łaskawie. "Myślę, że brakuje mi jednego, dwóch punktów do formy Thora. Ostatnio sporo podróżowałem i nie miałem czasu na treningi siłowe, ale generalnie nie jest źle". Krawieckie poprawki nie będą zbyt duże – głównie za sprawą tego, że ciało Hemswortha nie zmienia się już tak diametralnie, jak na początkowym etapie kariery.
"Lata lecą, a pierwsza różnica to stawy, które zaczynają się odzywać po ciężkim treningu. Myślisz: »Cholera, gdy podnosiłem to w ten sposób, to nigdy nie bolało« – opowiada. – Coś kosztem czegoś. Plusem jest pamięć mięśniowa. Pamiętam, jak na początku musiałem dźwigać i jeść pod korek, aby zbudować kolejne kilogramy. Teraz przygotowywanie formy to prościzna. Wiem, co działa, kiedy odpuścić i jak odczytywać sygnały mojego ciała". Nie można jednak zarzucić Hemsworthowi, że popadł w treningowy marazm. Szykując się do roli w "Ragnaroku", Chris przeplatał najlepsze oldskulowe rozwiązania (podciąganie, wiosłowanie, uginanie ramion) z pracą na linach treningowych, z gumami i piłką lekarską.
"Do osiągnięcia sylwetki Thora nadal używam ćwiczeń izolowanych na konkretne partie mięśniowe, bo to po prostu działa – wyjaśnia. – Chodzi o to, aby łączyć je z innymi, funkcjonalnymi ruchami, aby mięśnie były nie tylko napompowane, ale przede wszystkim sprawne". Mimo to, pewnie jeszcze nie raz i nie dwa internetowi specjaliści zarzucą Chrisa dowodami wyższości treningu funkcjonalnego nad kulturystycznymi ruchami ze sztangą w roli głównej. Rzeczywistość Hemswortha polega jednak na tym, że w kostiumie Thora widoczne są tylko jego ramiona. Panowie, umówmy się: inkarnacja boga burzy i piorunów po prostu nie może mieć wątłych barków.
Zobacz też: Chris Hemsworth: tak trenuje gwiazda grudniowego numeru Men's Health [Wideo]
Komentarze