Arnold Schwarzenegger: klata, kasa, klasa

Arnold Schwarzenegger jest doskonałym przykładem na to, że niezależnie skąd pochodzisz oraz kim są Twoi rodzice, możesz robić to, co kochasz, i zarabiać na tym miliony. Potrzebujesz jedynie ambitnego planu oraz dużo samozaparcia. 

Arnold Schwarzenegger fot. Getty Images
fot. Getty Images

Jakiś czas temu Arnold wydał encyklopedię nowoczesnej kulturystyki. W książce jest wszystko, co powinien wiedzieć każdy facet pracujący z ciężarami: niezależnie, czy robi to zawodowo, czy rekreacyjnie. Oczywiście, pewne fragmenty można by zaktualizować. Zmienił się stan badań, naukowcy znają jeszcze skuteczniejsze sposoby walki o niesamowitą formę i jeszcze lepszą sylwetkę.

Jednak biblii bodybuildingu trudno cokolwiek zarzucić. Tak jak krótkiemu podrozdziałowi noszącemu tytuł: "Strach przed małością". Bo o Schwarzeneggerze można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest mały albo małostkowy. Od zawsze mówił o potędze wizualizacji, ale w przeciwieństwie do natrętnych mędrków naprawdę potrafił widzieć i robić rzeczy wielkie. Najpierw sprawił, że kulturystyka przestała być traktowana jak zajęcie dla cyrkowców. Potem został jedną z najpopularniejszych gwiazd kina.

W końcu został gubernatorem Kalifornii – stanu, który gdyby był krajem, zostałby uznany za 7. gospodarkę świata, wyprzedzając m.in. Rosję. Realizacja każdego z kolejnych celów wymagała od niego niemal niewolniczej pracy. Nad własnym ciałem, zdolnościami aktorskimi czy umiejętnością wypracowywania politycznego kompromisu. Niedawno znów mogłeś oglądać Arniego w roli "Terminatora". Teraz dowiesz się, co mówią o nim ludzie, z którymi zetknął się podczas swojego barwnego życia.

Arnold Schwarzenegger fot. Getty Images
fot. Getty Images

Akt I: Genesis (1947-1981)

Arnold Schwarzenegger urodził się 30 lipca 1947 roku w małej miejscowości Thal w południowo-wschodniej Austrii. Był drugim synem Gustawa i Aurelii. Jego ojciec, oficer policji, przez całe dzieciństwo faworyzował starszego Meinharda. Arnold musiał sobie z tym radzić. Pomagał trening ze sztangą, który chłopak odkrył, gdy trener miejscowej drużyny piłkarskiej zabrał podopiecznych do siłowni.

Niedługo później na ścianach pokoju młodego Arniego pojawiły się plakaty półnagich, naoliwionych mężczyzn – sław ówczesnej kulturystyki. Matka martwiła się, co to może oznaczać. Postanowiła skonsultować się z psychologiem. Ten spojrzał na nią uspokajająco i powiedział: "To nie jest problem, to znaczy, że pani syn ma pasję". W 1967 roku, w wieku 20 lat, Arnold został najmłodszym zwycięzcą konkursu Mr Universe w historii. Rok później przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. 

Arnold Schwarzenegger: Nigdy nie sądziłem, że jestem wystarczająco dobry, silny czy bystry. Mój ojciec wpoił mi, że zawsze można być lepszym. Wielu synów byłoby sparaliżowanych przez jego wymagania, ale ta dyscyplina odcisnęła na mnie piętno. Zamieniła się w napęd do działania. 

George Butler (reżyser "Pumping Iron" – filmu dokumentalnego): To gość o nieskończonej ambicji. Zawsze taki był. Miał wrażenie, że został wysłany do Ameryki z jakąś misją. 

John Milius (reżyser "Conana Barbarzyńcy"): Wcześniej ludzie myśleli, że kulturyści są zboczeńcami albo cyrkowymi dziwolągami. Arnold to zmienił. Stał się marką samą w sobie.

Butler: Na początku miał coś, co nazywał Wielkim Planem. Z tego, co pamiętam, było to dziwne połączenie nietzscheańskiej filozofii z sowieckim planem pięcioletnim. Ale zanim razem z Charlesem [Gainesem, scenarzystą "Pumping Iron" – dop. red.] machnęliśmy na to ręką, podrapaliśmy się po głowach. Arnold, widzieliśmy to na własne oczy, skutecznie urzeczywistniał swoje marzenia. 

Schwarzenegger: Jedyny sposób, aby zostać mistrzem, to przejść przez te wszystkie wymuszone powtórzenia i potworny ból. Ból sprawiał, że moje mięśnie rosły. Większe mięśnie to było coś, czego chciałem.

Lou Ferrigno (kulturysta): Byłem zachwycony, że pojawiłem się w filmie ["Pumping Iron" – dop. red.], bo wiedziałem, że cokolwiek się wydarzy, stanę się częścią historii. Arnold był pięciokrotnym mistrzem Mr Olympia. A wystąpić z nim na jednej scenie oznaczało wystąpić z najlepszymi.

Peter Manso (dziennikarz): Na początku wydawało mi się, że trzeba będzie się przyzwyczaić do samej fizycznej obecności tego faceta, ale wcale tak nie było. Nie wyglądał monstrualnie, choć zdecydowanie nie był gościem, z którym chciałbyś się bić. Przede wszystkim Schwarzenegger był Europejczykiem, z charakterystycznymi manierami i poczuciem humoru. Nigdy wcześniej nie znalazłem w sobie odwagi, żeby spytać kogoś o rozmiar penisa. Ale nie było to moje pierwsze pytanie.

Butler: Widziałem raz, jak otwierał pocztę. A właściwie... to jej nie otwierał. Podnosił list w stronę żarówki i sprawdzał, czy w środku są pieniądze. Jeśli ich nie było, po prostu go wyrzucał.

Sylvester Stallone (aktor, przyjaciel): Pamiętam go z rozdania Złotych Globów w 1977 roku. Zastanawiałem się, co to za gość. Wielki jak szafa, wszedł mi w paradę. Gapił się na mnie i stawał się coraz większy. W końcu padło: "Najbardziej obiecujący młody aktor, Arnold Schwarzenegger". Myślałem, że to żart, przecież nikt nie może się tak nazywać. Chwilę później "Rocky" wygrał nagrodę za najlepszy film. Wyskoczyłem jak idiota, złapałem jakieś kwiaty i podrzuciłem do góry. Wylądowały na jego ramionach. Widziałem, jak patrzy na mnie i myśli: "Zaraz chyba zapylę temu gościowi". 

Arnold Schwarzenegger fot. Getty Images
fot. Getty Images

Akt II: Największa gwiazda Hollywood (1982-1992)

Potem Arnold zagrał jeszcze w komediach "Kaktus Jack" i "Łowcy rupieci". Prawdziwym przełomem był jednak "Conan Barbarzyńca" z 1982 roku, który zagwarantował Schwarzeneggerowi międzynarodowy rozgłos i 250 tysięcy dolarów gaży. Dwa lata później w kinach pojawił się "Terminator".

Niewielu wie, że pierwotnie główną rolę miał zagrać O.J. Simpson, zawodnik futbolu amerykańskiego. Jednak producenci stwierdzili, że jest zbyt miły, aby grać mordercę. Nie mogli przewidzieć, że kilkanaście lat później Simpson zostanie skazany za zabójstwo.  

Milius: W czasach gdy kręciłem "Conana", nikt nie robił filmów z prawdziwymi sportowcami. Sandahl [Bergman, wcielająca się w rolę Valerie – dop. red.] była tancerką, a Gerry [Lopez, filmowy Subotai] surferem. Razem z Arnoldem podchodzili do swoich obowiązków bardzo sumiennie i pracowali ciężej niż inni.

James Cameron (reżyser "Terminatora 1" i "2"): Nakręciliśmy pierwszego "Terminatora" za tyle tyle, ile kosztowała sama przyczepa Arnolda w drugiej części.

Linda Hamilton (Sarah Connor z "Terminatora"): Prawie nie graliśmy ze sobą. W pierwszej części przez cały film mnie gonił, a gdy już udało mu się mnie złapać, był endoszkieletem! Mimo to pojawiał się często na planie. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas wiedział, jak wielką gwiazdą się stanie. Ale to gracz zespołowy. Nigdy nie kazał na siebie czekać.

Cameron: Początkowo miał się wcielić w postać Kyle’a Reese’a, którego zagrał potem Michael Biehn. Pomysł upadł podczas naszego wspólnego spotkania, ale Arnold okazał się bardzo charyzmatyczny, skoncentrowany i bystry. Zacząłem się zastanawiać, czy może nie obsadzić go w roli Terminatora? Przedstawiliśmy pomysł agentowi, ale ten go odrzucił. Jeszcze tego samego dnia Arnold zwolnił agenta, a następnego byliśmy już dogadani. Zresztą Schwarzenegger zatrudnił potem tego gościa jeszcze raz – po prostu dał mu nauczkę.

Arnold Schwarzenegger: Kłóciłem się z Cameronem, że powinienem powiedzieć: "I will be back", bo to brzmi mocniej, bardziej metalicznie. Ale on się uparł. "Napisałem: »I’ll be back«, więc zrób mi tę przyjemność i po prostu to powiedz". Sprzeczaliśmy się, ale zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, dlaczego to może być interesująca kwestia.

Druga połowa lat 80. to takie filmy, jak "Komando", "Predator" czy "Uciekinier", które ugruntowały pozycję Schwarzeneggera. Arnold ostatecznie nie załapał się na główną rolę w "RoboCopie", ale odbił to sobie, występując w "Pamięci absolutnej". Zdaniem wielu jednym z najlepszych filmów dekady.

Mark L. Lester (reżyser "Komanda"): Spędzałem czas razem z Arnoldem, jeszcze zanim scenariusz został ukończony. Często myślałem: "Nieźle, on jest naprawdę zabawny, ale nikt tego do tej pory nie wykorzystał". On miał to w sobie, ja tylko wyciągnąłem tę cechę na zewnątrz. Potrafi być naprawdę sympatyczny. Potem pokazywał to w wielu filmach.

Paul Verhoeven (reżyser "Pamięci absolutnej"): Pewność siebie Arnolda nie jest zaskakująca, jeśli weźmiesz pod uwagę, ile osiągnął. Sława nie spłynęła na niego przez przypadek. Jego zapał i czar wyróżniały go od samego początku. Uczyniły z niego gwiazdę.

Sharon Stone (aktorka, grała w "Pamięci absolutnej"): Pamiętam jedną ze scen, którą kręciliśmy. Ja w cienkiej koszuli nocnej, on miał być nago. Naprawdę był ubrany w niewielkie slipy. Tak się tego wstydził! I był przy tym taki uroczy! Widać było, jaki jest wrażliwy.

John McTiernan (reżyser "Predatora"): Lubię Arnolda. Zawsze go lubiłem. Jest tak silny, na jakiego wygląda. Również psychicznie. Nawet nie kusiło mnie, żeby w jakiś sposób sobie z niego żartować.

Hamilton: Nie mogę powiedzieć z ręką na sercu, że Arnold to wielki aktor. Ale wie, jak wykorzystywać swoje atuty. Poza tym, jeśli chodzi o marketing, nie ma sobie równych. 

Arnold Schwarzenegger fot. Getty Images
fot. Getty Images

Akt III: Zejście ze sceny (1993-2003)

Każda dobra passa musi się skończyć, nawet jeżeli nazywasz się Schwarzenegger. W 1991 roku do kin wchodzi "Terminator 2". Potem jest już tylko gorzej. Albo Arnold gra przeciętnie, albo filmy dostają słabe recenzje. To dla niego nowość. Przez całą karierę kulturysty zawsze wygrywał. Jedynie parę razy zdarzyło mu się zająć drugie miejsce w zawodach. Ale nie zamierzał się z tego powodu poddawać.

McTiernan: Zostać odrzuconym w taki sposób... To musiało złamać mu serce.

Schwarzenegger: Nie żałuję zagrania Mr Freeze [w słabo ocenionym "Batmanie i Robinie" – dop. red.]. Wydawało mi się, że to interesująca postać, a Joel Schumacher [reżyser] był na fali. Inna sprawa, że zawsze łatwo być zadowolonym z siebie, gdy upłynie trochę czasu.

Kevin Pollak (grał w "I stanie się koniec"): Zdałem sobie sprawę, że on jest Supermanem amerykańskiego kina. Gdy go spotykasz i z nim rozmawiasz, masz wrażenie, że dyskutujesz z bohaterem kina akcji, a nie z kimś realnym. Ale on jest bardzo świadomy i bez problemu znosił fakt bycia atrakcją turystyczną na każdym planie, na którym pracował. Gdy rodzina i przyjaciele przyjeżdżali nas odwiedzić, bez problemu pozował do zdjęć.

Roger Spottiswoode (reżyser "6. dnia"): Jego publiczny wizerunek nie odzwierciedla tego, kim jest naprawdę. Wygląda na twardziela, ale w wolnym czasie gra w szachy.

Emerytura bohatera - szybkie patenty na formę

Arnold udowadnia, że nawet mając 60 lat, można o siebie dbać. Trzeba tylko wiedzieć jak.

1. Nie odpuszczaj. Ale też nie trenuj tak, jak to robiłeś, gdy miałeś 20 lat. Poświęć więcej czasu na rozgrzewkę. Obserwuj swoje ciało, a przede wszystkim rób 3 serie po 30 powtórzeń z mniejszym obciążeniem.

2. Ruszaj się. Arni przede wszystkim utrzymuje formę dzięki kardio. Metabolizm spowolnia wraz z wiekiem. Dlatego zmierz się z tym wyzwaniem, robiąc 4 sesje w tygodniu po 45 minut. Biegaj, chodź po górach, korzystaj z ergowioseł.

3. Jedz z apetytem. Jednak się nie objadaj. Schwarzenegger zwykł mawiać, że jeśli coś Ci się trzęsie, to jest to zapewne tłuszcz. Chcesz się go pozbyć? Zacznij mądrzej komponować posiłki. 

Arnold Schwarzenegger fot. Shutterstock
fot. Shutterstock

Akt IV: Gubernator i aktor (2003-2015)

Schwarzenegger zawsze spotykał na swojej drodze ludzi, którzy mówili, że mu się nie uda. W Austrii, gdy marzył o zostaniu kulturystą. W Stanach Zjednoczonych, gdy ze swoim długim nazwiskiem i niemieckim akcentem próbował swojego szczęścia w kinie akcji. Wreszcie gdy postanowił porzucić filmy i zająć się polityką. Ale Ronald Reagan udowodnił, że aktor może zajmować wysokie stanowisko.

Arnold w wyborach prezydenckich jako obywatel, który nie urodził się na terenie USA, nie może startować. Ale gubernatorem mógł zostać. Dlatego postanowił zrobić to od razu w Kalifornii – jednym z największych i najbogatszych stanów. Pomogła mu żona, Maria Shriver, siostrzenica samego Johna F. Kennedy’ego. Gdy Arnolda pytano o poglądy, odpowiadał, że za dnia jest republikaninem, ale noce spędza z demokratką. I tym zjednywał sobie tych, którzy jeszcze nie wiedzieli, na kogo głosować.

Schwarzenegger: Ludzie potrzebują kogoś, kto czuwa nad nimi i powie, co mają robić.

Susan Kennedy (demokratka, szefowa sztabu Schwarzeneggera): Wielokrotnie przekonywaliśmy go, że czegoś nie można. A on zawsze stwierdzał: "Nie obchodzi mnie to". Robił swoje i w 90% wychodziło mu to na dobre.

Stallone: Jest teraz moim najlepszym kumplem. A to dziwne, pamiętając, jak ostro rywalizowaliśmy. Zresztą on ciągle bardzo to lubi. Poszliśmy razem na lunch, miałem na ręku zegarek, jedyny w swoim rodzaju. Arnold desperacko chciał, żebym załatwił mu taki sam, ale tłumaczyłem, że to niemożliwe. Był po prostu wściekły.

Lane Leavitt (kaskader w "Likwidatorze"): Arnold w wieku 65 lat był bardziej sprawny niż większość hollywoodzkich aktorów mających 25 lat.

Henry Hobson (reżyser "Maggie"): Ma takie powiedzenie: "Przygotowanie ratuje przed dziadowskim wykonaniem" i wielokrotnie powtarzał je na planie. Gdy uwierzył we mnie i w nasz projekt, poświęcił bardzo dużo czasu i energii, żeby nam się udało.

Butler: Na początku był dziwacznym kulturystą, reprezentantem subkultury, z którą Ameryka nie chciała mieć nic do czynienia. Teraz jest międzynarodową gwiazdą, jednym z najbogatszych gości w całej Kalifornii.

Schwarzenegger: Jaki jest sens bycia tu, na Ziemi, jeśli będziesz taki jak inni? 

Arnold Schwarzenegger fot. Corbis
fot. Corbis

Ciało Terminatora

Powiedz "hasta la vista" tłuszczowi i wypracuj posągową sylwetkę.  

1. Klata Conana

W swoich najlepszych latach Arni mógł się pochwalić 147 cm obwodu. Nieźle, prawda?

Ćwiczenie: Wyciskanie sztangi na ławce płaskiej i wyciskanie hantli na ławce skośnej.

Rada Arniego: "Łap sztangę nachwytem szerszym niż na szerokość barków, aby do jeszcze większej pracy zaangażować mięśnie klatki piersiowej i zdjąć tę pracę z tricepsów".

2. Plecy Terminatora

Zawsze dobrze mieć plecy. Szerokie plecy.

Ćwiczenie: Podciąganie szerokim podchwytem i wiosłowanie sztangą w opadzie tułowia.

Rada Arniego: "Trzymaj tułów w pozycji równoległej do podłoża, nie obciążaj dolnego odcinka pleców".

3. Ramię komandosa

Gdy Arni walczył z Predatorem, miał w bicepsie ponad 50 centymetrów.

Ćwiczenie: Zginanie przedramion ze sztangą stojąc i zginanie przedramion z hantlami siedząc.

Rada Arniego: "Rotuj chwyt w trakcie ruchu, by jeszcze mocniej zaangażować bicepsy".

4. Niezniszczalne nogi

Nawet mistrz na początku odpuszczał sobie trenowanie nóg. Dopiero jego idol, Reg Park, pokazał mu, jak się za nie zabrać.

Ćwiczenie: Przysiad na maszynie i wspięcia na palce.

Rada Arniego: "Wybierz duże obciążenie, ale nie przesadzaj – wysiłek niemal nie do przejścia mają powodować dopiero ostatnie powtórzenia w serii". 

MH 09/2015

REKLAMA