W niewielkiej knajpce w Vancouver jest raczej pusto, kiedy wchodzę tam, żeby porozmawiać z 40-letnim Anthonym Mackiem – znanym jako Falcon z uniwersum Marvela. Od razu dostrzegam, że na jedzącego pizzę aktora czai się dwóch licealistów z telefonem. W końcu zdobywają się na odwagę, by zapytać: „Szybka fotka?”. Mackie potakuje, a speszony chłopak próbuje cyknąć zdjęcie trzęsącą się ręką. Wreszcie aktor litościwie przejmuje telefon i sprawnie robi selfie. Po odejściu fanów Mackie śmieje się do mnie: „Do niedawna byłem dla nich po prostu jednym z czarnych gości na ekranie. Dzisiaj wiedzą dokładnie, kim jestem”.
Awans Anthony’ego na najważniejszego bohatera Ameryki to przełomowy moment dla całego studia Marvela. Nie dość, że Mackie jest Afroamerykaninem, to na dodatek znany był dotąd jedynie z drugoplanowych ról przyjaciół, pomocników i tym podobnych. Od kiedy we wczesnych latach dwutysięcznych ukończył prestiżową nowojorska szkołę aktorską Juilliard, nie dostawał innych ofert. To był pierwszy kopniak od życia.
„Byłem pewien, że zrobię karierę jak Morgan Freeman, pełną wielkich ról – wspomina. – Zamiast tego przez 15 lat dostawałem epizody. Starałem się zrobić z nich coś dobrego, ale wciąż czekałem na swój wielki moment. »Avengers: Endgame« wydaje mi się właśnie takim momentem”. Ale zanim nastąpił przełom...
Milion małych kroków
Choć Mackie ostatnich kilka miesięcy spędził, kręcąc film w Vancouver, jego miejscem na ziemi jest Nowy Orlean, gdzie razem z żoną wychowuje czterech synów i gdzie ponad trzy dekady temu zaczął swoją przygodę z aktorstwem. Był w trzeciej klasie, kiedy nauczycielka skierowała go na zajęcia dramatyczne, by rozładować energię chłopca, który wciąż przeszkadzał jej w prowadzeniu lekcji.
Przeczytaj również: Wywiad z najpotężniejszym Avengerem Chrisem Hemsworthem
Niedługo potem, w kolejnej nowoorleańskiej szkole aktorskiej, spotkał jej absolwenta – popularnego w Stanach Zjednoczonych aktora Wendella Pierce’a. „Podjechał pod budynek czerwonym Porsche, ubrany w biały, lniany garnitur – mówi Mackie. – Pomyślałem: >>Jasna cholera! Gość chyba podciera się kasą!<<. Od tamtej pory postanowiłem robić wszystko tak samo, jak on”.

Ponieważ Pierce studiował w Juilliard, Mackie zdał w 1997 roku do tej samej szkoły. Nie wiedział, że nauka tam nie będzie bułką z masłem. Denise Woods, jego nauczyciel z tego czasu, wspomina: „Hasłem Juilliard było wtedy: >>Złamiemy Cię, żeby zbudować od nowa<<. Tylko że Anthony nie chciał dać się złamać”. Nalegał na zachowanie nowoorleańskiego akcentu, kiedy tylko pasował do roli, chciał, żeby pozwalano aktorom mówić własnym głosem. „Twardo bronił swojego zdania. Mówił: >>Taki jestem, musicie to zauważyć<<” – dodaje Woods.
Zauważono go. Jeszcze zanim skończył szkołę, dostał rolę Tupaca Shakura w „Up Against the Wind”. Na scenie zauważył go zdobywca Oscara Curtis Hanson, który szukał kogoś do roli rapera w „8 mili”. Wypadł nieźle, a na dodatek zaprzyjaźnił się z Eminemem. Prowadzając się po lożach VIP z najpopularniejszymi hiphopowcami, poczuł, że odniósł sukces. Aż krytycy zmiażdżyli jego kolejny film: „Ona mnie nienawidzi”, w którym zagrał gościa sprzedającego lesbijkom swoją spermę.
„Miałem 26 lat i uwierzyłem ludziom, którzy wmawiali mi, że jestem kolejnym Denzelem Washingtonem – mówi Mackie. – Ale odrobiłem lekcję pokory. Zamiast bawić się z celebrytami, postanowiłem pracować nad swoim warsztatem”.