Jest 4 sierpnia 2008 roku, dzień 47. urodzin Obamy, ale nikt nie wygląda na szykującego się do imprezy. Może dlatego, że znajdujemy się właśnie wysoko nad Ohio - stanem, którego mieszkańcy zadecydują, czy ten człowiek wygra kampanię prezydencką, czy zostanie tylko największą w historii dotychczasowych wyborów ciekawostką.
"OK, co tam masz?" - Barack Obama nachyla się nad stołem w O-Force One, samolocie wykorzystywanym podczas kampanii wyborczej, i rzuca mi spojrzenie, z którego łatwo odczytać, że gra się zaczęła.
"Czy nie jest Pan zbyt szczupły, żeby zostać prezydentem?" - pytam.
Słyszałem już z kilku źródeł, że ten szczupły, wysoki facet odmawiający podczas swojego wyborczego tournee jedzenia fastfoodowych, bezwartościowych przekąsek, może z tego właśnie powodu stracić głosy tych wyborców, którzy w barach szybkiej obsługi jadają chętnie i często.
Właściwie komentatorzy i prasa skrytykowali go już parę dni wcześniej: przeciętny facet nie ma wolnych 90 minut, które mógłby spędzić na siłowni. Ale senator Obama nie daje się podejść: "No tak, ja też chciałbym móc spędzić 90 minut, ćwicząc - odpowiada. - Najczęściej trenuję, zanim rozpocznę dzień pracy. I zawsze muszę wybierać pomiędzy wyspaniem się i treningiem. Zwykle udaje mi się ćwiczyć sześć razy w tygodniu po 45 minut. Jednego dnia podnoszę ciężary, następnego wykonuję trening cardio".
Więc o co chodzi w tym marudzeniu, że bycie sprawnym jest przywilejem elit? "Nie sądzę, żeby większość ludzi tak uważała. Ale taka jest natura polityki, że dziennikarze muszą o czymś gadać. Niezawodną strategią w polityce jest umieć odwrócić czyjąś zaletę w wadę" - mówi kandydat na prezydenta.
Życie to ciągła kampania
Jeżeli krytycy rzeczywiście chcą zmierzyć się z mocnymi stronami Obamy, to będą mieli trochę roboty. I nawet jeśli jesteś zagorzałym zwolennikiem duetu McCain-Palin, musisz przyznać ich przeciwnikowi dwie rzeczy: w krótkim czasie zdobył olbrzymią władzę, a dodatkowo zarządza organizacją polityczną, która porwała milionowe rzesze ludzi i zebrała jeszcze więcej milionów dolarów. I niezależnie od tego, co sądzisz o jego predyspozycjach do bycia prezydentem USA, pod względem fizycznym jest do pełnienia tej funkcji świetnie przygotowany.
Życie każdego człowieka jest lub powinno być rodzajem kampanii - szukaniem odpowiedzi na ważne pytania, zdobywaniem sojuszników, nauką dokonywania właściwych wyborów oraz szukania równowagi pomiędzy pracą zawodową a życiem rodzinnym w taki sposób, żeby żadna z tych sfer nie była pokrzywdzona. Stąd apel do obrońców nadwagi - bycie sprawnym nie jest niczym elitarnym. Jest za to kluczem do sukcesu. Jeżeli naprawdę chcesz osiągnąć sukces w życiu zawodowym i prywatnym, musisz znaleźć czas na to, żeby zadbać również o swoje ciało.
I właśnie w tym temacie możesz wiele dowiedzieć się od Baracka Obamy, nawet jeśli nie przekonują Cię jego poglądy polityczne.
Lekcja 1: Ucz się od ojca, nawet, jeśli nie był najlepszym przykładem
Historia życia Baracka Obamy, rozpoczynająca się od odejścia ojca, kiedy miał 2 lata, jest wręcz idealnym materiałem na pracę doktorską dotyczącą porzucenia, destabilizacji życia i uzdrowienia. Ostatnie z wymienionych zagadnień może zaistnieć dopiero wtedy, kiedy naprawdę uporasz się z dwoma pierwszymi. Obama w swoich wspomnieniach "Odziedziczone marzenia" pisze, że miał już dwadzieścia kilka lat, kiedy zadał sobie trud odpowiedzi na pytanie, co oznaczało dla niego odejście ojca.