24 powody, dla których mężczyźni zaniedbują zdrowie psychiczne

Byliśmy i jesteśmy wychowywani w świecie, w którym chłopaki nie płaczą, ani nie mają ku temu żadnych powodów. Mamy nie okazywać słabości, być podporami, nie użalać się, brać się w garść. Może czas przestać zatruwać się taką wizją męskości i faktycznie sobie pomóc?

zdrowie psychiczne, psychoterapia shutterstock.com

1. Przecież wszystko jest ze mną w porządku

No jasne, jesteś w porządku. Ale uznanie, że warto jest pracować nad swoją kondycją psychiczną, nie oznacza, że coś nie tak jest z Twoim mózgiem. Podobnie jak decyzja o rozpoczęciu treningów nie oznacza, że coś nie tak jest z Twoim ciałem. Po prostu może być lepiej.

ZOBACZ: Z depresją sam nie dasz sobie rady...

2. Nie jestem świrem

„Pomyśl o swoim zdrowiu psychicznym jako kontinuum” – pisze Amy Morin, psychoterapeutka i autorka wydanej u nas książki pt. „13 rzeczy, których nie robią silni psychicznie ludzie”. Radzi myśleć o kondycji psychicznej w ten sam sposób, w jaki dbasz o swoje zdrowie: czekanie, aż problem urośnie do rozmiaru zagrażającemu życiu, jest znacznie mniej skuteczną strategią niż szukanie porady, gdy pojawią się pierwsze subtelne objawy.

3. Mój problem nie jest taki straszny. Sam sobie dam radę

Być może dasz. Ale jeśli próbujesz od jakiegoś czasu i nadal nie działa, zrób to, co zrobiłbyś w każdej innej sytuacji: spytaj kogoś o radę. Obiektywna porada pomoże Ci spojrzeć na własne problemy w inny sposób. Porozmawiaj z kimś bliskim lub udaj się do ekspertów. Terapeuci mają specjalistyczną wiedzę, co po prostu skróci czas potrzebny na rozwiązanie problemu.

4. Moje problemy są zbyt złożone

Nie Ty jeden masz problemy na tym świecie i uwierz, że niewiele jest takich, których nie można rozwiązać. Krok po kroku, nitka po nitce można rozsupłać to kłębowisko. I dlatego przyda się ktoś pomocny, bo Ty widzisz tylko zamęt, a on poszczególne sprawy do rozwiązania.

PRZECZYTAJ: Depresja poporodowa u mężczyzn

5. Tylko słabi ludzie mają problemy z psychiką

Problemy mogą dotknąć każdego, a granie twardziela i udawanie, że absolutnie nic się nie dzieje i wszystko jest super, tylko pogarsza sprawę. Wielkich jaj i hartu ducha wymaga natomiast otwarte przyznanie się do zmagania z demonami. Zresztą, nie bądźmy gołosłowni. Najwięksi twardziele mieli swoje trudności i nie bali się o tym otwarcie mówić, np. The Rock, i bokserzy: Tyson Fury czy Frank Bruno.

6. A co, jeśli moi przyjaciele dowiedzą się, że coś ze mną nie halo?

 A co się Twoim zdaniem może stać? Jeśli naprawdę są Twoimi przyjaciółmi, a nie tylko znajomymi z FB, nie odrzucą Cię z powodu problemów z psychiką. Będą Cię wspierać, tak jak Ty wspierałbyś ich w podobnej sytuacji. Od tego są przyjaciele, prawda? A jeśli Cię zawiodą, to trudno – najwyraźniej to nie byli prawdziwi przyjaciele. Bywa i tak. Nie ma czego żałować. 

7. Nie chcę, by inni ludzie mnie osądzali

Oni mogą to robić zawsze. I to robią bez względu na to, jak zdrowi czy niezdrowi psychicznie jesteśmy, co robimy i czego nie robimy. Nie masz wpływu na to, co myślą inni. Ale możesz spróbować zwierzyć się komuś, do kogo masz zaufanie. Nawet jeśli wybierzesz niewłaściwą osobę, nadal jest to krok we właściwą stronę. Otwarcie się to krok w stronę zdrowia.

8. Nie chcę, żeby taki terapeuta mnie oceniał

Terapeuta jest obcą osobą. Niezależną, niezwiązaną z Twoim życiem. Będziesz jego klientem. Jest profesjonalistą, więc patrzy na Ciebie w taki sam sposób, jak mechanik patrzy na skrzynię biegów samochodu. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli jesteś już na terapii. Badania wykazują, że 93% ludzi na terapii okłamuje w ten czy inny sposób swoich terapeutów. Robią to dlatego, bo się wstydzą i boją się osądzania. To tylko przedłuża czas terapii.

9. Nie wiem, jak zacząć taką rozmowę…

Jeśli jest to kumpel, powiedz coś w stylu: „Chcę Ci opowiedzieć o czymś, co mnie niepokoi. Czuję się dziwnie od pewnego czasu. Po prostu posłuchaj, nie musisz wymyślać rozwiązań”. A co mówić u terapeuty? Nie martw się, oni mają sposoby „podprowadzania”, tak żebyś poczuł się bezpiecznie, opowiadając o sobie.

10-11. W sumie najbardziej pomaga mi drink albo trening

I jedno, i drugie może tymczasowo łagodzić objawy depresji i lęku, ale żadne z nich nie pomaga zaradzić pierwotnym przyczynom. Zagłuszanie problemów za pomocą browka może prowadzić do uzależnienia. A trening? To dobra strategia. Badania wykazały, że osoby aktywne fizycznie mają mniejsze ryzyko rozwoju depresji. Jednak najprawdopodobniej nie wyleczysz depresji lub stanów lękowych samym bieganiem. To czasem pomaga, ale zwrócenie się do specjalisty pomoże Ci rozprawić się z tym, co leży u źródła.

12. Nie chcę obciążać innych

W ankiecie, w której wzięło udział ponad 15 000 mężczyzn, 34% respondentów stwierdziło, że łatwiej poradziliby sobie z tematem takim jak depresja, gdyby ktoś bliski wcześniej opowiedział im o swoich problemach. Być może powinieneś spojrzeć na to w taki sposób. Jeśli sam zaczniesz mówić, pomożesz komuś innemu. Nie będziesz obciążeniem, ale komuś ulżysz. Ludziom przeżywającym trudności psychiczne często się wydaje, że tylko im się przytrafi a takie doświadczenie. Dopiero gdy zdecydują się na szczerość, okazuje się, że nie są w tym sami. To bardzo krzepiące.

13. Rozmawiam z partnerką. To wystarczy

To super, jeśli tak się dzieje, ale ma minusy. „Czasami ludzie myślą, że rozmowa z partnerem jest formą terapii – pisze Morin. – Choć to istotne, aby rozmawiać o swoich obawach, partnerka może nie podołać tej presji”. Bliscy ludzie nie są terapeutami i mogą po prostu nie wiedzieć, co robić. Chcą dobrze, chcą nas uspokoić, pocieszyć, ale nie mają pojęcia, jak sobie radzić z depresją bliskiej osoby. To zbyt duże obciążenie. Wtedy lepiej zwrócić się do kogoś, kto spojrzy na nas z dystansem.

14. Kiedyś byłem u psychoterapeuty, ale on siedział i nic nie mówił

Nie oczekuj, że przyjdziesz do bardzo mądrego pana i on Ci powie, co trzeba robić w życiu i jak. W wielu rodzajach terapii priorytetem jest zapewnienie bezpiecznej przestrzeni, aby klient zaczął mówić o sobie. Ta „niezręczna cisza” sprawia, że możemy się poczuć niekomfortowo. Dlatego zaczynamy wypełniać tę pustkę i powoli, powoli emocjonalna „czarna skrzynka” zaczyna się opróżniać.

Krok po kroku dochodzimy do prawdziwych problemów zakopanych na dnie duszy. Nawet możemy nie uświadamiać sobie, że ta chwila, kiedy np. tato zatrzasnął drzwi przed naszym małym nosem, miała kluczowe znaczenie dla dalszych naszych losów, a poczucie odrzucenia zdeterminowało to, do czego dążymy w życiu, z jakimi ludźmi się wiążemy, jak odbieramy to, co nas spotyka. Ten milczący gość to zupełnie inna jakość: nie rywalizuje z nami, nie porównuje się, więc możemy spokojnie odpuścić wszystkie te stare sposoby na układanie się z innymi facetami. Daje nam przestrzeń, a to bardzo dużo.

15. Grzebanie w starych śmieciach jest żałosne

Psychoterapia nie różni się zasadniczo od, powiedzmy, fizjoterapii. Oba rodzaje terapii mogą być doraźnie bolesne, ale w dłuższej perspektywie mogą Cię „naprawić”. Po prostu zaciśnij zęby i spróbuj przez to przejść. To tylko chwilowy dyskomfort, a zyskujesz zdrowie. 16 Kiedy zaczniesz grzebać w duszy, nigdy nie skończysz Fakt, coś w tym jest, że jeśli odkryjesz, ile pracy wymaga ogarnięcie swojej psychiki, możesz pomyśleć, że życia nie starczy.

Ale przecież nie chodzi o to, żeby natychmiast zająć się wszystkim. Może najpierw zajmij się jednym problemem, na przykład kompulsywnym graniem na PS. Tak jak mówiliśmy wcześniej: wyciągamy jedną nitkę z tego kłębka problemów i nią się zajmujemy. A może rozwiązanie jednego problemu pomoże, jak w reakcji łańcuchowej, rozwiązać inne powikłane historie?

17. Nie wiem, jakiej terapii szukać, tyle opcji jest w internecie

Oczywiście, że nie wiesz, bo te psychologiczne terapie mają bardzo skomplikowane nazwy i nie wiadomo, o co chodzi. Ale jeśli zapytałbyś nas, to my zawsze polecamy terapię poznawczo-behawioralną. Ta terapia ma udokumentowane wyniki w zakresie depresji, lęków, fobii i zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Pozbędziesz się starych, niefunkcjonalnych wzorców zachowań, wyznaczysz sobie nowe cele i wyćwiczysz nowe, zdrowsze nawyki. Nikt nie będzie Cię molestował w sprawie relacji z matką czy o inne sprawy z przeszłości. Ale, jeśli masz problem z uzależnieniem lub depresją, to już poważniejsza sprawa. Radzimy poszukać specjalisty dokładnie z tego zakresu (najlepiej psychiatry) oraz grupy wsparcia dla osób uzależnionych.

18. Ludzie myślą, że mam wszystko pod kontrolą

Martwisz się, że zauważą, iż nie jesteś doskonały? Rozczarujemy Cię: nikt nie jest doskonały, nawet Ty, a ludzie dostrzegli to już dawno. I nie jest to powód, żeby zrywać z Tobą znajomość. Jeśli zależy Ci, żeby mieć wszystko w życiu ogarnięte, to uwierz, że znacznie lepiej wychodzi to facetom, którzy czują się dobrze psychicznie. I to jest powód, żeby zająć się sobą.

19. Szkoda mi kasy na terapię

Koszt jednego spotkania to ok. 150-200 zł. I, niestety, takich spotkań musi być przynajmniej 10, aby to miało jakiś sens. W niektórych poradniach jest dostępna terapia refundowana przez NFZ, jednak czas oczekiwania bywa długi: od kilku miesięcy do roku, albo i lepiej. Jednak warto się rozejrzeć, bo być może akurat w Twojej okolicy jest inaczej. Nieodpłatnie możesz na pewno skorzystać z leczenia i terapii, jeśli Twoim problemem jest uzależnienie od alkoholu.

20. Całe to gadanie o psychice jest dobre dla tych młodych cieniasów

Badania nie potwierdzają tezy, że młodzi ludzie są bardziej podatni na problemy z psychiką. Okazuje się, że połowa „starszyzny” w wieku 55+ twierdzi, że doświadczyła w życiu symptomów depresji i/lub lęku. Wcale nie musisz publikować swoich wynurzeń w internecie i starać się o tytuł instagramowej gwiazdy depresji – ratuj się po swojemu. Najgorsze rozwiązanie to nie robić nic.

21. Kiedyś byłem na terapii, ale to była porażka

Terapeuci nie są wszyscy tacy sami. Reprezentują różne szkoły terapeutyczne, mają różne metody, mają odmienne cechy osobowości, co też nie jest bez znaczenia. To jest absolutnie w porządku i nawet pożądane, aby umówić się na spotkanie próbne z różnymi terapeutami i sprawdzić, co mają do zaproponowania i jak się czujesz w ich obecności. Opowiedzą Ci, jak pracują, jak może wyglądać terapia, jakie są warunki „kontraktu terapeutycznego”. Ty jesteś klientem, a nie pacjentem, dlatego powinieneś starannie wybrać osobę, w której towarzystwie czujesz, że to może być istotne spotkanie.

22. Nie mam na to czasu, zbyt dużo pracuję

To już jest zwyczajny wykręt! Nie masz wolnej nawet jednej godziny w tygodniu? To gdzie Ty pracujesz? A czy wiesz, że pracoholizm i spędzanie w robocie długich godzin może być ucieczką od realnych problemów życiowych? I, podobnie jak każdy inny „-holizm”, niszczy psychikę, zdrowie i relacje z ludźmi. Poza tym, jeśli już zaczniesz chodzić na terapię, to z pewnością terapeuta dostosuje godziny spotkań do Twojego napiętego grafiku. To jaki masz kolejny wykręt?

23. Mam tyle innych problemów, że jakaś tam terapia nie jest priorytetem

Może teraz jeszcze nie, ale jeśli będziesz dłużej lekceważył swoją kondycję psychiczną, to za jakiś czas stanie się ona problemem numer jeden.

24. Potrzebuję jakiegoś impulsu

Nasz kolega redakcyjny (wybaczcie, ale pozostanie anonimowy) zechciał podzielić się z nami swoją historią w nadziei, że okaże się dla kogoś pomocna w podjęciu decyzji.

„Jakieś dwa lata temu moje życie zaczęło się rozpadać na kawałki. Byłem żonaty i miałem dwoje małych dzieci. Moja praca stawała się coraz bardziej frustrująca. Coraz rzadziej (o ile w ogóle) spotykałem się ze starymi kumplami. Moje małżeństwo było w rozsypce. Odczuwałem na przemian albo wściekłość, albo pustkę: czarną, egzystencjalną dziurę. Jak sądzę, przeżywałem klasyczne załamanie psychiczne i w rezultacie próbowałem się zabić.

W tym momencie zrozumiałem, że szukanie pomocy jest kwestią życia lub śmierci. Że niszczę siebie i ludzi, których kocham. I tak oto znalazłem się w gabinecie psychoterapeutki o imieniu Maria. Patrzyłem na stolik, na którym stało pudełko z chusteczkami higienicznymi (wiecie, ludzie tu często płaczą) i chciałem uciec. Ale zaczęliśmy rozmawiać i szybko poczułem się swobodnie. Dobrze było pogadać z kimś, kto nie był na mnie wściekły i kto obserwował mnie z profesjonalnym opanowaniem.

Maria zasugerowała, że mogę mieć zaburzenie osobowości typu borderline, z objawami typu myśli samobójcze, wściekłość, impulsywność i zero-jedynkowe myślenie. Im więcej się dowiadywałem o tym zaburzeniu, tym bardziej rozumiałem przyczyny mojego zachowania. To nie jest tak, że nie biorę odpowiedzialności za swoje postępowanie i zło, które wyrządziłem. Biorę. Ale teraz lepiej umiem zadbać o siebie i o bliskich. Wciąż chodzę na terapię i uważam, że decyzja o jej podjęciu to było najlepsze, co mogłem zrobić dla siebie i dla innych.”

Zobacz również:
REKLAMA