Kojarzy się głównie z Michaelem Douglasem, Davidem Duchovnym czy z doniesieniami na temat podbojów Tigera Woodsa. Skojarzenie seksoholizmu z gwiazdami kina czy aren sportowych sprawia, że natychmiast w głowie rodzi się myśl: ja też tak chcę!
Też chcę tabunów kobiet w mojej sypialni, eksperymentów i ewentualnie dwumiesięcznej terapii, gdy sprawa się wyda. Kłopot w tym, że jeśli nie jesteś gwiazdorem, seksoholizm może zmienić Twoje życie w koszmar. I wcale nie tylko dlatego, że grozi całkowitym rozpadem związku, w którym jesteś.
Chociaż, oczywiście, może i jest to nawet bardzo prawdopodobne. Prawdziwe uzależnienie od seksu rujnuje niemal wszystkie sfery Twojego życia. Wydajesz tysiące na prostytutki, płatne strony pornograficzne, seksczaty i filmy XXX. Kariera zawodowa przestaje się liczyć, bo całą energię poświęcasz na szukanie kolejnej jednorazowej partnerki.
Ryzykujesz, że zarazisz się jedną z wielu chorób przenoszonych drogą płciową. Co więcej, uczeni z Karolinska Institute w Szwecji wykazali, że takie liczne, przypadkowe kontakty seksualne zwiększają ryzyko raka prostaty. Najgorsze jest jednak coś innego. Zaczynasz nienawidzić seksu.
„Ludzie uzależnieni od seksu bardzo często tuż po orgazmie odczuwają okropne wyrzuty sumienia” – mówi brytyjski terapeuta zajmujący się uzależnieniami dr Thaddeus Birchard. „A gdy tylko wyrzuty przygasają, natychmiast budzi się trudna do opanowania potrzeba następnego orgazmu. I znowu rzucasz wszystko, żeby tylko zaspokoić swoje żądze. To wcale nie jest zabawne”.
Komentarze