Kiedy zrozumiałeś, że to jest kobieta dla Ciebie? Co przykuło Twoją uwagę? Sześciu facetów opisuje nam swoje historie. Zobacz, na jakie cechy warto postawić, żeby mieć fajny i trwały związek.
Na filmach (tych komediach romantycznych, których nie oglądasz) zawsze wiemy, kiedy następuje ten ważny moment, gdy dwoje ludzi w nagłym błysku świadomości rozumie, że są dla siebie stworzeni. Na ogół dzieje się to na lotnisku albo na dworcu w chwili rozstania, a w tle pobrzmiewa muzyka. Nasze życie nie ma tak precyzyjnie rozpisanego scenariusza ani przemyślanej scenografii i na ogół orientujemy się, że właśnie spotkaliśmy swoją drugą połowę w sytuacji zupełnie przypadkowej.
Na trudne czasy
Poznaliśmy się w korporacji, na mityngu, gdzie ona prowadziła kolejną prezentację. Profesjonalna do bólu, w grafitowym kostiumie wyglądała jak typowa korposuka. Nie sądziłem, że mamy ze sobą coś wspólnego. A potem spotkaliśmy się na tarasie biurowca, gdzie skrycie paliliśmy fajki (wiem!) i okazało się, że śmiesznie nam się rozmawia, wiatr rozwiewał jej włosy i wyglądała jakoś tak normalnie.
Potem były święta i okazało się, że obydwoje jesteśmy słoikami z Podlasia. A ta sytuacja, która okazała się kluczowa dla naszego związku, to widok pani menedżer wyższego szczebla, która fachowo doi krowę. Wiedziałem już, że dla tej kobiety nie ma rzeczy niemożliwych. I że jeżeli mielibyśmy zakładać nową cywilizację, to z nią sobie poradzę.
MH: To nie sztuka być razem, kiedy jest dobrze. Ważne, aby znaleźć taką osobę, która w trudniejszych czasach nie będzie czekać, aż Ty wszystko ogarniesz, ale sama podejmie wyzwanie.
Odwaga i charakter
Dwa lata temu na skutek nieprawdziwych oskarżeń zostałem zwolniony z firmy. Nigdy w życiu nie czułem się tak totalnie bezradny, zwłaszcza że autentycznie lubiłem swoją pracę. Postanowiłem walczyć w sądzie. Myślałem, że znajdę sojuszników wśród swoich wieloletnich kolegów z pracy, którzy przecież doskonale wiedzieli, że mam rację.
Ale gdzie tam – nikt nie chciał się narażać. Tylko jedna koleżanka, i to taka raczej niezbyt bliska, zgodziła się zostać moim świadkiem. Zaryzykowała w imię uczciwości, chociaż nic nas wtedy nie łączyło. Dopiero podczas rozprawy przyjrzałem się jej dokładnie i wtedy wiedziałem, że to jest ta kobieta.
MH: Nie sztuka bronić bliskiej osoby, ale ryzykować dla kogoś obcego – to świadczy o charakterze.
Zdecydował za nas los
Byliśmy wtedy w takim luźnym związku. Nawet nie mieszkaliśmy razem, nie znaliśmy swoich rodzin i tak szczerze mówiąc, niewiele o sobie wiedzieliśmy. Ja byłem wtedy typem, który mówił o sobie: „Nie nadaję się do małżeństwa”. To było dla mnie pretekstem, żeby się specjalnie nie angażować. Nie chciałem presji ani obowiązków, ani niczyich pretensji. Zresztą wyrosłem jako jedynak i źle znosiłem naruszanie mojej przestrzeni osobistej.
Teraz widzę, że byłem zwyczajnym egoistą, ale wtedy myślałem, że ona też tak ma. I wszystko skończyło się pewnego dnia, kiedy ona powiedziała mi, że jest w ciąży. Taki banał. Byłem w szoku i zareagowałem chyba niespecjalnie. Ale ona mnie do niczego nie zmuszała: powiedziała, że chce urodzić to dziecko i tyle. Dopiero wtedy do mnie dotarło, że nie chcę jej stracić, chcę się nią opiekować, że mi zależy. I nadal mi zależy.
MH: „Otwartego prowadzą losy, opornego siłą ciągną” – mawiał rzymski filozof Seneka. Czasem zamiast walczyć, warto docenić to, co nam los przynosi.