Może bym nawet i zadzwonił, gdyby nie to, że jestem zbyt pijany, by sklecić kilka rozsądnie brzmiących sylab. Zresztą i tak nie zechce rozmawiać. A może być i gorzej: co jeśli słuchawkę odbierze jej nowy chłopak?
Na tym etapie cierpienia nie wiedziałem jeszcze, że moja niedola stanie się niebawem zalążkiem błyskotliwej kariery. Pisząc scenariusz do jednego z odcinków "Seksu w wielkim mieście", wpadłem na krótką formułkę, którą jeden z bohaterów kwituje opowieść porzuconej koleżanki. Formułka ta brzmiała: "Aż tak dla ciebie głowy nie stracił".
To zdanie stało się niebawem chwytliwym tytułem, który zaowocował sprzedażą setek tysięcy mojego pierwszego poradnika dla porzuconych dziewcząt, a mnie samego postawił przed obliczem samej Oprah Winfrey, gdzie bez mrugnięcia okiem odgrywałem rolę eksperta od relacji międzyludzkich. Pewnie, byłem ekspertem nie lada! Rozmawiałem z setkami ludzi płci obojga - głównie, by wyrzucić z siebie nieszczęście.
Dopiero znacznie później nauczyłem się słuchać. I wtedy właśnie zacząłem dostrzegać pewne wzorce, które opisałem w kolejnej książce - "Mówią zerwanie, bo coś się urwało". Dziś już mam odwagę stanąć przed facetem, któremu jakieś dziewczę rozbiło serce kowalskim młotem. I umiem powiedzieć mu prosto w oczy: Weź się w garść, chłopie. Już jej nie ma. Pora zacząć żyć bez niej.
1. |
Co z oczu, to z serca
Zerwij z nią wszelki kontakt. Na początek pozbądź się jej numeru. Wykasuj z telefonu domowego, służbowego, komórkowego i z własnej pamięci. Kliknij prawym klawiszem pocztę od niej i wrzuć ją do filtra antyspamu. Gdy już utracisz wszelkie sposoby komunikacji, przestanie Cię kusić, by podesłać jej słówko.
Komentarze