Grudzień, jak wiadomo, jest 12. miesiącem w kalendarzu i dość przewidywalnie musi nastąpić z końcem 11. Dlaczego więc za każdym razem jesteśmy trochę zaskoczeni i wpędzeni w nerwowy niedoczas? Że niby święta, prezenty, rodzina, bilanse w robocie, terminy na głowie, jakieś sprawy koniecznie do zamknięcia w tym roku i w ogóle cała ta zwyczajowa, grudniowa bieżączka?
Tak jest co roku, więc to chyba nie to powoduje grudniowy dyskomfort i niewygodę w środku. Jaki jest więc ten powód? Konia z rzędem za dobrą odpowiedź, ale obstawialibyśmy raczej – zwłaszcza u tych wrażliwszych typów – nieokreślone do końca poczucie niespełnienia, połączone z drażniącą świadomością, że tempus fugit, jak jasna cholera. Co z tą nieznośną lekkością bytu począć? Tu za dobrą odpowiedź i dwa konie byłoby mało, ale spróbujemy. Zacznijmy od powiedzenia sobie na głos, że właśnie żyjemy nasze jedyne, niepowtarzalne życie i kolejnego już nie dostaniemy.
Wybrzmiało? To teraz już z górki będzie. Masz pracę? To dobrze, ale czy to jest właśnie ta, której chciałeś poświęcić 3/4 swojego jedynego życia, pracując dla kogoś, kogo nawet niespecjalnie lubisz? Rzuć to w diabły i znajdź coś, co ma sens. Tylko poczucie, że robi się coś wartościowego i pożytecznego, ratuje nas przed przeciekaniem życia przez palce. Takie jest nasze słowo na 2018 rok.
Aha, wykorzystaj dobrze wkładkę z prezentami na końcu numeru. Obdarowywanie bliskich – nie tylko rzeczami – jest częścią planu czynienia dobra, a stąd już tylko krok do bycia dobrym człowiekiem. A dobrym ludziom czas płynie wolniej. Tego Ci życzymy.
Piotr Makowski, redaktor naczelny Men's Health Polska
Zawartość nowego MH możesz przejrzeć tutaj.