Na rozmaitych szkoleniach uczyłeś się prawdopodobnie nieraz, jakimi cechami powinien oznaczać się tzw. lider. Ale analizując cechy ludzi, którzy osiągnęli sukces zawodowy, odkrywamy, że ciężko znaleźć u nich jakieś cechy wspólne.
Wysoka inteligencja? Różnie z tym bywa. Oczywiście bystrość pomaga, ale jak wynika ze statystyk większość ludzi sukcesu ma IQ ok. 120, czyli trochę powyżej średniej, ale bez przesady. Doskonała umiejętność komunikowania się z ludźmi? Pewnie nie zaszkodzi, ale sukces osiągali też małomówni faceci - typ odludka. W dużej mierze zależy to od branży.
Robert W. Bly, dyrektor Centrum Komunikacji Technicznej, autor 40 książek na temat biznesu, twierdzi, że jest coś, co jednak łączy ludzi sukcesu. Ludzie, którzy do czegoś dochodzą, nie osiągają tego przez przypadek, tylko po prostu wiedzą, czego chcą i umieją wykorzystać dostępne im środki, aby to osiągnąć. Zobaczmy, co się składa na cechy urodzonych zwycięzców.
Twardzi gracze
Bycie typem alfa, który musi dominować i zmiata wszystko, co stoi mu na drodze, jest okupione ogromnymi kosztami. "To kandydaci na zawałowców, tak zwane osobowości typu A - mówi Dean Simonton, profesor psychologii na kalifornijskim uniwersytecie stanowym w Davis. - Funkcjonują w ogromnym stresie, który wywołuje załamania nerwowe czy niekontrolowane napady wściekłości".
Z drugiej strony, taka postawa przynosi profity, i to nie tylko na koncie. "Ludzie, którzy nie dążą uparcie do osiągnięcia swoich celów, są pionkami w życiowej grze. Stają się narzędziem w rękach ambitniejszych - mówi Simonton. - A przecież tylko ambitni kształtują swoje przeznaczenie. Mają poczucie, że tylko sobie zawdzięczają sukcesy i daje im to ogromną satysfakcję".
Dla Sama Waltona, założyciela Wal-Martu, praca była największą pasją w życiu. Kiedy leżał w szpitalu, śmiertelnie chory na raka, miał tylko jedno życzenie - popracować jeszcze trochę. Ożywiał się tylko wtedy, gdy odwiedzali go kierownicy sklepów i dyskutował z nimi zawzięcie, co jeszcze mogliby zrobić, żeby ulepszyć świetnie działającą firmę.
Ale Walton był twardym graczem. Pierwszy mały sklep otworzył w1962 roku, aby w końcu zostać najbogatszym człowiekiem na świecie (zanim zdystansował go Bill Gates). I nigdy nie żałował, że nie pokierował swoim życiem inaczej i nie został hodowcą orchidei. To był wojownik do końca.
Nałogowcy sukcesu
Stale słyszymy i czytamy o ludziach, którzy dzięki gigantycznej ambicji dochodzą do pieniędzy niewyobrażalnych dla przeciętnego człowieka. Ale jak się okazuje, nie o pieniądze toczy się gra. Prof. Gregory Berns z uniwersytetu Emory, który analizował to zjawisko na poziomie neurologicznym, udowodnił starą prawdę ludową, że "pieniądze szczęścia nie dają". Największe pobudzenie w mózgowym "systemie nagrody" powoduje jej oczekiwanie, a nie moment otrzymywania. Najlepszym sposobem na zapewnienie sobie przyjemnych doznań jest ciągłe podejmowanie nowych wyzwań, szczególnie takich, które wydają się trudne.