- Co to jest koronawirus
- Wirus z Wuhan w Chinach
- Panika na Twitterze
- Czy grozi nam pandemia
- Jak się chronić
- Źródła wiedzy
AKTUALIZACJA 30.01.2020
Poczucie zagrożenia rośnie. Wg nieoficjalnych danych liczba przypadków zachorowań w Chinach sięgnęła już 8,1 tysiąca, a więc przekroczyła już rozmiar epidemii SARS z 2002/2003 roku. Oficjalnie, wg danych ECDC, na świecie są obecnie 7824 przypadki. 170 osób zmarło. Ilu ludzi naprawdę jest zarażonych wciąż nie wiemy, ponieważ, jak się okazało testy wykrywające obecność wirusa wciąż nie są powszechnie dostępne i dlatego np tych kilka przypadków z Polski (m.in. z Łodzi i Wrocławia) wciąż czeka na rozstrzygnięcie, bo próbki krwi pacjentów zostały wysłane do lepiej wyposażonych laboratoriów zagranicznych i na wyniki trzeba będzie poczekać kilka dni. W USA liczba pacjentów podejrzanych o zakażenie (wg CDC) wynosi dziś 96. W USA potwierdzono 5 zakażeń.
Australia - jak donosi BBC, rząd australijski zdecydował się ewakuować z zagrożonych regionów Chin wszystkich swoich obywateli. Ale, w trosce o zdrowie publiczne, pragmatyczni Aussie postanowili odizolować ewakuowanych w ośrodkach kwarantanny na wyspie Bożego Narodzenia oddalonej o ponad 1000 km od wybrzeży Australii. W tej chwili na antypodach toczy się ożywiona dyskusja, czy aby na pewno jest to dobry pomysł. Jakie będą rozstrzygnięcia - nie wiadomo.
AKTUALIZACJA 28.01.2020
Liczba potwierdzonych przypadków wzrosła do 4587, a liczba zgonów do 106. Zanotowano czwarty przypadek zakażenia w Europie, tym razem w Niemczech. Na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego pojawiły się wytyczne, jak reagować na potencjalne zakażenia. Czytamy w nich m.in.:
"Za przypadki podejrzane o zakażenie lub zachorowanie wywołane 2019-nCoV należy uznać przypadki, które charakteryzują się:
Objawami infekcji dróg oddechowych, tj.:
- temperatura ciała obecnie lub w wywiadzie >380C
- występowanie jednego lub więcej objawów choroby układu oddechowego (np. kaszel, trudności w oddychaniu, duszność, radiologiczne cechy obustronnego zapalenia płuc i/lub zespołu ostrej niewydolności oddechowej (ang. acute respiratory distress syndrome (ARDS)) bez innej znanej etiologii całkowicie wyjaśniającej wyżej wymienione objawy kliniczne choroby
- związkiem z odbytą podróżą lub zamieszkiwaniem w mieście Wuhan, prowincja Hubei, Chiny, w ciągu ostatnich 14 dni przed wystąpieniem objawów klinicznych choroby".
ZOBACZ TEŻ: Jak wyleczyć grypę bez lekarza?
AKTUALIZACJA 27.01.2020
Wg danych ECDC potwierdzono laboratoryjnie 2820 przypadków zachorowań i zanotowano 81 zgonów. Tempo nowych zakażeń nieznacznie więc spada.
Dostępne są szczegóły dotyczące 24 przypadków śmiertelnych. Wśród ofiar jest dwa razy więcej mężczyzn niż kobiet, wszyscy zmarli z tej grupy byli grubo po trzydziestce (najmłodsza ofiara miała 36, najstarsza - 89 lat). Średnia wieku zmarłych to 71,5 roku. W 10 przypadkach spośród tych 24 ofiary już wcześniej cierpiały na choroby przewlekłe, np. na cukrzycę, gruźlicę czy niewydolność nerek. Pod tym względem koronawirus działa więc typowo - zabija głównie ludzi starszych i schorowanych. Podobnie jak np. grypa.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Co jeść, żeby zwiększyć odporność?
AKTUALIZACJA 26.01.2020
Wg danych ECDC potwierdzono laboratoryjnie 2026 przypadków zachorowań i zanotowano 56 zgonów. Wszystkie przypadki śmiertelne były w Chinach.
Tempo rozszerzania się wirusa jest duże. Od 23 stycznie codziennie liczba zarażonych rośnie o mniej więcej połowę. Jeśli tempo się utrzyma, do końca tygodnia zasięg działania koronawirusa z Wuhan przekroczy epidemię SARS z 2002 roku.
Śmiertelność wynosi w tej chwili 2,7%. To mniej niż w przypadku SARS i MERS, ale prawie 30 razy więcej niż w zwykłej grypie.
Tak wygląda dynamika zachorowań.

Trzeba jednak pamiętać, że tak dynamiczny wzrost odnotowanych przypadków nie musi świadczyć o równie dynamicznym rozprzestrzenianiu się choroby. Może to również być efekt upowszechnienia narzędzi diagnostycznych i rozszerzenia działań na większy obszar.
Gdzie chorują ludzie? Stan na 26.01.2020:
Chiny - 1 988, Taiwan - 6, Tajlandia - 5, Australia - 4, Malezja - 4, Singapur - 4, Francja - 3, Japonia - 3, Korea Południowa - 3, USA - 2, Wietnam - 2, Kanada - 1 i Nepal - 1
ZOBACZ TEŻ: Odporność organizmu. Co ją podnosi, a co obniża?
AKTUALIZACJA 25.01.2020
Potwierdzone laboratoryjnie 1350 przypadki zachorowań i 41 zgonów.
Wg danych ECDC wirus dotarł do Europy. 3 przypadki wykryto we Francji.
Jak podaje BBC News, zarówno pacjent z Belfastu, jak i dwa podejrzenia zakażenia w Szkocji okazały się fałszywym alarmem.
Lista krajów, w których wirus już jest:
- Chiny
- Japonia
- Korea Południowa
- Singapur
- Tajlandia
- Wietnam
- Nepal
- Malezja
- Francja
- USA
- Australia.
W Chinach zamknięto 70 000 kin, żeby zmniejszyć ryzyko rozprzestrzenienia się infekcji. Kwarantanna objęła już prawdopodobnie 17 miast, w których mieszka 33 mln ludzi.
W Wuhan do 4 lutego ma powstać nowy szpital na 1000 łóżek, przeznaczony wyłącznie do przyjmowania zakażonych nowym koronawirem.
AKTUALIZACJA 24.01.2020
Wg ECDC potwierdzono 897 przypadków zachorowań i 26 zgonów
Zacznijmy od tego, że koronawirusy to po prostu jeden z rodzajów wirusów. Niektóre z nich atakują ludzi, niektóre zwierzęta, w tym m.in. wielbłądy, koty, jenoty czy nietoperze. Pierwszy koronawirus u człowieka został wykryty już na początku lat 60, jednak nie wzbudził wówczas większego zainteresowanie lekarzy, ponieważ wywoływał jedynie objawy lekkiego przeziębienia. Które na dodatek samoistnie ustępowało. Nie był też bardzo zaraźliwy, a przynajmniej nie zauważono żadnych śladów epidemii. Niestety, czasami wirusy pokonują barierę międzygatunkową i wirus, który dotychczas infekował jedynie, powiedzmy, nietoperze, nagle mutuje i staje się niebezpieczny również dla człowieka. Tak właśnie było w przypadku SARS.
Koronawirus w Wuhan - kuzyn SARS
Epidemia SAR wybuchła w 2002 roku w Chinach i szybko rozprzestrzeniła się na cały świat. Przypadki SARS zanotowano w 37 krajach. Tym razem sprawa była znacznie poważniejsza niż w latach 60., ponieważ wirus SARS-CoV, czyli ten, który wywoływał chorobę, był znacznie groźniejszy. Po pierwsze, był bardzo zaraźliwy. Jak bardzo? Tak bardzo, że jeden z pacjentów zdążył zarazić 17 osób ze swojej rodziny i około 50 pracowników służby zdrowia. Po drugie - był śmiertelnie niebezpieczny - około 10% przypadków zachorowania kończyło się śmiercią. Dla porównania, według danych amerykańskiego CDC (Center for Desease Control and Prevention) w przypadku zwykłej grypy śmiertelność oscyluje wokół 0,15%. Czyli koronawirus SARS-CoV był kilkadziesiąt razy groźniejszy od zwykłej grypy.
Na szczęście epidemia SARS wygasła samoistnie. Do końca 2003 roku zachorowało w sumie 8096 osób, z czego zmarło 774. Później zdarzyły się już tylko pojedyncze przypadki, zazwyczaj wynikające z nieostrożności w laboratoriach, gdzie wirus intensywnie badano.
W 2012 roku na Bliskim Wschodzie odkryto zakażenia koronawirusem - tym razem był to wirus MERS-CoV, który powoduje ciężkie zakażenia dróg oddechowych u ludzi. W przebiegu choroby może dojść do ostrego zespołu niewydolności oddechowej i zgonu. MERS jest bardzo ciężkim zakażeniem, o trzykrotnie większej śmiertelności niż SARS. Wg danych WHO wirusem MERS od 2012 do 2019 roku zaraziło się 2494 osoby, z czego 858 zmarło. W przybliżeniu zmarła więc co trzecia osoba zarażona MERS-CoV.