Spider-Man: złapany w sieć [Recenzja]

W teorii nie ma lepszego materiału wyjściowego dla gier niż temat superbohaterów. Tylko w praktyce przez te wszystkie supermoce, latanie, walki z setkami przeciwników i potężnymi kreaturami, to nie jest takie proste, ba, jest cholernie trudne. Na szczęście znowu się udało, a my, gracze, otrzymaliśmy jedną z lepszych gier tego roku.

Spider-Man fot. Producenci / Wydawcy
fot. Producenci / Wydawcy

Komiks w 4K z HDR

Peter Parker dojrzał. No, prawie, powiedzmy lepiej, że okrzepł jako superbohater, którym jest już kilka lat. Teraz jest po prostu jeszcze bardziej pewny siebie i swoich umiejętności (supermocy?), tak jak pewien jest tego, że Nowego Jorku należy bronić przed różnymi jegomościami. Za jednym zaczyna nawet tęsknić – bo oto gdy zaserwował mu kilka metrów kwadratowych za kratami, okazało się, że przestępczość nie znosi próżni i na jego miejsce zgłaszają się kolejni chętni, chyba nawet bardziej groźni.

Człowiek-Pająk musi jakoś to wszystko rozgryźć, połączyć elementy układanki, a następnie po prostu uratować świat. Gracz wkracza od razu w centrum wydarzeń, jednak po mocnym i bardzo dynamicznym otwarciu akcja trochę hamuje. Wprowadzenie w świat „Spider-Mana” swoje trwa, może nawet odrobinę za długo trwa proces poznawania kolejnych postaci, które w kolejnych rozdziałach grać będą pierwsze skrzypce.

Na szczęście po chwili całość znów nabiera tempa, godziny przy ekranie mijają jak w przyspieszonym trybie aż do bardzo satysfakcjonującego finału. Po którym chce się jeszcze więcej. Historia to nie jedyny mocny punkt produkcji Insomniac Games (tylko na PS4 i PS4 Pro). Tych jest zdecydowanie więcej. Największe wrażenie robi oczywiście przemieszczanie się po tętniącym życiem mieście.

Bujanie się na pajęczynach, efektowne ewolucje między wieżowcami po początkowych trudnościach nawigacyjnych przychodzi łatwo i daje cholernie dużo frajdy. Płynność animacji i ostateczna intuicyjność zabawy na długo pozostawiają z otwartymi ustami. Gdyby ograniczyć całą grę tylko do tego jednego elementu, i tak wszyscy byśmy się zachwycali. A przecież mamy jeszcze doskonały system walki. Potyczki z dziesiątkami przeciwników to miód dla wielbicieli padów. Po kilku godzinach rozgrywki można nabawić się odcisków na kciukach od manewrowania analogami i kompulsywnym wciskaniu przycisków odpowiedzialnych za wyprowadzanie ciosów i uniki.

Całość ma bardzo filmowy charakter i jest świetna wizualnie. Po naładowaniu paska koncentracji wystarczy wcisnąć naraz kwadrat i krzyżyk, żeby zobaczyć imponujące fatality na nieszczęśniku. Po którym płynnie przeskakuje się do następnego wroga. Człowiek-Pająk świetnie radzi sobie w bezpośrednim starciu, ale równie satysfakcjonujące są akcje po cichu. Niektóre momenty, jak na przykład - żeby obyło się bez spojlerów - akcja w jednym z ikonicznych dworców położonym w jednej z metropolii świata w ogóle zostawia na długo z otwartymi ustami. Swoje robi też płynność przejścia od zabawy w stylu predatora do rozwałki jak z terminatora.

Historia tylko dla graczy

Coś niesamowitego, serio (choć drażni obowiązkowa dramatyczna ścieżka dźwiękowa, towarzysząca każdemu wystrzeleniu sieci – w ogóle soundtrack w "Spider-Manie" pozostawia trochę do życzenia). Kolejne misje wątku głównego są solidne i wynikają jedna z drugiej (to wcale nie jest takie oczywiste). Historia, którą śledzi, a w zasadzie współtworzy gracz, jest rozpisana specjalnie pod produkcję Insomniac Games.

Na szczęście mamy tu do czynienia ze scenariuszem najwyższej próby. Historia dojrzałego Petera Parkera, który próbuje naprawiać świat zarówno w kostiumie Pająka, jak i w kitlu naukowca pracującego u boku Otto Octaviusa nad protezami dla osób po amputacji kończyn albo z problemami neurologicznymi, poprowadzona jest koncertowo. Aż chce się przechodzić do kolejnych misji, jedna po drugiej, ciągiem, żeby poznać jak najszybciej finał.

Spider-Man fot. Producenci / Wydawcy
fot. Producenci / Wydawcy

Po drodze poznajemy świetnie napisane postaci, rewelacyjne dialogi i drewniane żarty Parkera, które u znawców komiksu albo nawet kinowych adaptacji wywołają uśmiech na twarzy. Z kolei ci, którzy do fanów Spider-Mana nigdy nie należeli, po obejrzeniu napisów końcowych gry z pewnością zmienią barwy i to właśnie produkcja na PS4 i PS4 Pro będzie dla nich punktem odniesienia. To - w największym skrócie - potwierdza, jak dobrą robotę zrobili twórcy „Marvel’s Spider-Man”.

Przy tym wszystkim "Spider-Man" nie jest pozbawiony wad (o ścieżce dźwiękowej już mówiłem). Drażni trochę polski dubbing (oryginalny wcale nie jest lepszy - i minus należy się za to, że żeby sprawdzić, jak gra wypada w języku Parkera i spółki, trzeba zmienić język systemu konsoli; z poziomu menu taka zabawa nie jest możliwa), ale to nic, gdy przychodzi do misji pobocznych i dodatkowych aktywności, które są... mocno średnie. O ile część dodatkowych, oznaczonych na mapie kolorem niebieskim, misji nawet wciąga, o tyle szybko przestaje się zwracać uwagę na czerwone wykrzykniki, informujące, że w okolicy ma miejsce właśnie porwanie, rabunek czy samochodowy pościg.

Za pierwszym, drugim i piątym razem można, później to już tylko sztuka dla sztuki i zbierania kolejnych punktów niezbędnych do rozwijania kostiumu (a w zasadzie kostiumów) i gadżetów. Co oznacza, że te poboczne aktywności są w pewnym sensie konieczne - polecam jednak jak najszybciej nazbierać tyle punktów, ile to konieczne, a następnie cynicznie rachować, czy pomoc tym akurat nieszczęśnikom, zajęcie tej akurat bazy czy rozwiązanie palącej kwestii smogu w mieście faktycznie przyniesie nam (czyt. Pająkowi) korzyść.

Brutalne, ale na usprawiedliwienie zawsze możemy powiedzieć, że to nie nasza, lecz twórców gry wina… A gdy już kostium wypucowany, gadżety dopasione - oddaj się tej świetnej przygodzie w pełni, niech nic nie odwróci Twojej uwagi. Więcej niż warto.

  • Nasza ocena: mocne 9/10
  • Platformy: PlayStation 4 oraz PlayStation 4 Pro
  • Twórcy gry: Insomniac Games
  • Wydawca PL: Sony Interactive Entertainment
  • Egzemplarz recenzencki „Marvel’s Spider-Man” otrzymaliśmy bezpłatnie od Sony Interactive Entertainment
REKLAMA