3 zewnętrzne dyski USB, które mnie nie zawiodły

Dziś chyba każdemu, wcześniej czy później, zaczyna brakować miejsca na dysku. Mnie po raz pierwszy zabrakło wiele lat temu. Od tego czasu kupiłem już kilkanaście zewnętrznych dysków. Te osiem nigdy mnie nie zwiodło.

niezawodne dyski USB Piotr Pflegel/Motor Presse Polska
Żaden z tych dysków mnie nie zawiódł

Mój pierwszy komputer (piekny szary 386 DX) miał dysk o pojemności 125 MB i 4 MB pamięci RAM. Ta ilość miejsca wystarczyła mi na kilka lat - dokumenty tekstowe zajmowały niewiele miejsca i zawsze mogłem je skopiować na dyskietkę. 1,44 MB wystarczało aż nadto na zachowanie pliku .doc.

Gry, w które wówczas grałem również mieściły się na kilku dyskietkach. Prince of Persia i Wolfenstein 3D, które wówczas pożerały mój czas nie wymagały wiele miejsca, dużo mniej niż dzisiaj jedno zdjęcie z mojego aparatu. Ale potem przyszedł internet (z charakterystycznym popiskiwaniem, gdy modem wybierał numer 0202122 #gimbynieznajo), pojawiło się mp3, divx, pierwsza kamera cyfrowa, zabawa z wideo, flash mx i zaczęła się walka o...

Miejsce na dysku

Wciąż mi go brakowało. Oczywiście jakimś rozwiązaniem była nagrywarka płyt. Najpierw CD, później DVD. Do dziś podczas gruntownego sprzątania znajduję w różnych zakamarkach płyty opisane permanentnym flamastrem. Zawsze obiecuję sobie, że zrobię w nich porządek, i jakoś nigdy mi się jeszcze nie udało. Na wszelki wypadek mam więc też zachowanego w piwnicy starego maca g4 z napędem DVD - na wypadek, gdybym jednak zdobył się na odwagę i chciał przeglądać, co kiedyś wydawało mi się warte zapisania. 

Dopóki miałem komputery stacjonarne, po prostu dokładałem do nich nowe dyski. Ale od 2005 roku korzystam głównie z laptopów, w których dołożyć kolejneg dysku się nie da. Do pewnego momentu dawałem sobie radę regularnie kupując większe dyski, jednak gdy już we wszystkich moich urządzeniach siedziały już największe możliwe hard drajwy, musiałem kupić pierwszy zewnętrzny dysk na USB. 

Jak wybrać dysk?

Wybór dysku to poważna decyzja, bo będziesz na nim przechowywał część swojego życia. Nie tylko pracę, ale też zdjęcia, filmiki, a być może również listy od ukochanej i nieskończoną nigdy, ale skończenia wartą książkę.

Najpierw więc trzeba się zdecydować, czy chcesz korzystać z niego tylko w domu, czy też nosić go przy sobie. W tym pierwszym przypadku możesz wybrać albo pojedynczy dysk, albo któryś z tzw serwerów NAS - ich zaletą jest bardzo dobry stosunek pojemności do ceny - dyski 3,5 cala są wciąż nieco tańsze niż 2,5 calowe, NAS możesz też skonfigurować w taki sposób, żeby dane były bezpieczne - macierz RAID 1, czyli tzw mirroring zapisuje dane jednocześnie na dwóch fizycznych dyskach, więc nawet gdy jeden zostanie uszkodzony, zostaje Ci kopia. 

Znacznie wygodniejsze w użyciu, chociaż nieco mniej bezpieczne, są dyski przenośne 2,5 cala, które prąd potrzebny do zasilania pobieraja z gniazda USB. Wystarczy więc jeden kabelek, który zapewnia jednocześnie i transfer danych i zasilanie. Te właśnie dyski to moje ulubione magazyny. 

Dyski USB, które się nie psują

Jeżeli stoisz przed dylematem, jaki dysk wybrać, od razu uprzedzam - nie ma dysków nieśmiertelnych. Tym bardziej nie ma nieśmiertelnych dysków przenośnych - taki dysk zawsze może upaść, można go zgubić, zalać piwem, ktoś może Ci go ukraść. Dlatego szczególnie ważne, krytyczne pliki najlepiej jest dodatkowo zabezpieczać - ja w tym celu wykorzystuję chmurę Onedrive i Dysk Google. Ale wszystkiego w chmurze nie zmieszczę. Poza dyskami w komputerach mam w tej chwili 8 dysków USB, których łączna pojemność to jakieś 16 TB - wykupienie takiej ilości miejsca w chmurze to wydatek rzędu 100-120 zł miesięcznie. No i pliki są wówczas dostępne jedynie w trybie online, a mnie wciąż zdarzają się sytuacje, gdy jestem offline lub prawie offline.  

Jeżeli więc szukasz dysku, oto lista tych, które sprawdziły się u mnie. 

1. Dysk SEAGATE Backup Plus Slim Portable Drive 2 TB

To mój ulubiony dysk. 2TB pojemności za nieco ponad 300 zł to ekonomiczne rozwiązanie. Sam mam trzy takie dyski, dwa kolejne kupiłem synowi, polecałem też kolegom i nikt jeszcze nie poskarżył się, że mu dysk padł. 

https://www.menshealth.pl/zakupy/dyski-zewnetrzne/436018-backup-plus-slim-portable-drive-2-tb-czerwony-dysk-seagate

2. Dysk WD Elements Desktop 4TB

Wymaga zasilania sieciowego, ale jest szybki i ma dużą pojemność. Ma też starszą wersję tego dysku, w której zamiast USB zastosowano złącze ethernet. Też się sprawdza.

https://www.menshealth.pl/zakupy/dyski-zewnetrzne/466149-wd-elements-desktop-dysk-twardy

3. Dysk SEAGATE Backup Plus Slim 2 TB

Najnowszy nabytek. Od swoich starszych braci (ten niebieski i dwa czerwone na zdjęciu) różni się chyba tylko obudową. Ta różnica jest praktyczna, bo przy takiej ilości dysków często miewam problemy z odnalezieniem potrzebnych plików - dwa identyczne czerwone najczęściej mnie zmylają. 

https://www.menshealth.pl/zakupy/dyski-zewnetrzne/454175-seagate-expansion-portable-dysk-twardy-2

4. Dysk TOSHIBA Canvio Basics 1TB

Ten polecam troszeczkę na wyrost, bo już go nie mam, ale mam nadzieje, że ten, kto go znalazł w pociągu do Krakowa cieszy się nim do dziś. Wiem tylko tyle, że dwa razy strąciłem go z biurka na wykładzinę i nadal działał, więc dawał radę. 

https://www.menshealth.pl/zakupy/dyski-zewnetrzne/453189-dysk-zewnetrzny-toshiba-canvio-basics-1tb-czarny-hdtb410ek3aa

5. Maxtor M3 Portable 500GB

Konik roboczy. Ostatnio to z niego korzystam najwięcej, bo traktuję go jak furgonetkę. w zasadzie nie trzymam na nim żadnych backupów, korzystam z niego jedynie jako podręcznego magazynu. To na niego zgrywam karty z kamery i aparatu zanim przegram pliki na któryś z większych dysków. Jest szybki, ma stabilne gniazdo i działa bez problemów. Cena trochę wysoka jak za 500 GB, ale czasami łatwiej jest znaleźć 200 zł niż 300.

https://www.menshealth.pl/zakupy/dyski-zewnetrzne/452665-maxtor-dysk-zewnetrzny-m3-portable-500gb-usb-3-0-25-black-stshx-m500tcbm

 

A może SSD?

W Men's Health piszemy tylko to, co wiemy, a ja nie miałem jeszcze przenośnego dysku SSD, bo wciąż wydaja mi się za drogie. Największy, jaki mam, to pendrive 64GB, ale taka pojemność w porównaniu z dyskami talerzowymi to śmiech na sali. Gdy w końcu ceny "krzemowców" zbliżą się do magnetycznych, pewnie się zdecyduję i wówczas nie omieszkam się podzielić doświadczeniem. 

Zobacz również:
REKLAMA