Mortal Kombat 11 [recenzja gry]

Tak oto nowy Mortal dokonuje fatality na wszystkich bijatykach tej generacji konsol. Po-za-mia-ta-ne.

Mortal Kombat fot. Wydawca / Producent
fot. Wydawca / Producent

Świat z grubsza dzieli się na tych, którzy do bijatyk siadają z kumplami przy kilku, i na tych, którzy w bijatykach odpalają kampanię. Chociaż nie – od teraz ten podział nie jest już taki oczywisty, bo "Mortal Kombat 11" właśnie namieszał i raczej skutecznie wymiesza ze sobą obie te grupy. To aż szokujące, jak dobry jest ten nowy "Mortal" i jak dobrze gra się w niego solo.

Walka jest więcej niż przednia; skomplikowana i prosta jednocześnie, i to tylko od gracza zależy, czy po prostu walić będzie w przyciski, czy też pokusi się raczej o coś na kształt fi nezyjnego naduszania kolejnych klawiszów. Przy czym cały system kusi, żeby właśnie raz za razem ogarniać samouczki, testować kolejne rozwiązania, kombosy itd., a następnie całe to przygotowanie teoretyczne szlifować w walce z następującymi po sobie przeciwnikami. Ma bowiem "MK 11" całkiem fajną – i absurdalną jak trzeba – fabułę, którą poznaje się z taką samą dziką przyjemnością, z jaką dziś, 24 lata po premierze, ogląda się jego kinową wersję (polecam!).

"Mortal Kombat 11" króluje też na kanapie i jest świetnym pretekstem, żeby zaprosić do domu kilku niewidzianych od lat kolegów. Jak to się mówi, emocje gwarantowane. Będzie szybko, krwawo, brutalnie i głośno. Tylko uprzedźcie sąsiadów. Całość wygląda też fenomenalnie. Detal, modele postaci, areny – miód. Tak jak płynność animacji i w ogóle zabójcze (dosłownie) tempo. Jest lepiej niż dobrze, jest najlepiej.

Plusy

 minus Świetna grafika, modele postaci, przepiękne areny.

 minus System walki, który zachęca do szlifowania umiejętności, a nie tylko kompulsywnego walenia w klawisze/przyciski.

 minus Świetny tryb fabularny – jak z kina klasy B, a może nawet C.

 minus Masa nowych i fajnych rozwiązań (np. oddzielny pasek ataku i obrony).

Minusy

 minus Momentami wydaje się aż zbyt dosłowna (czyt. brutalna), stając się parodią samej siebie.

 minus Grind, skórki, za mało (jeszcze) grywalnych postaci.

REKLAMA