Genesis to najlepszy przykład na to, jak długą drogę przebył Hyundai. Superwygodna limuzyna ma konstrukcję tak samo nowoczesną, jak w wypadku niemieckich aut klasy premium – w tym elektronicznie sterowane zawieszenie, napęd na cztery koła i pełny pakiet systemów wspomagających kierowcę.
Do tego wyposażenie obejmuje skórzaną tapicerkę, highendowy system audio, nawigację, system kamer 360, nawet wyświetlacz typu head-up. Jedyna różnica jest taka, że u Hyundaia to wszystko jest w standardzie, a u innych trzeba dopłacać dziesiątki tysięcy złotych. Natomiast minus jest taki, że Hyundai oferuje tylko jeden silnik – benzynowy 3.8 V6 o mocy 315 KM.
Natomiast na drugim biegunie jest mały hatchback i20, który za chwilę wpadnie w sam środek piaskownicy, w której zabawki wydzierają sobie Fabia, Polo, Fiesta i spółka. Pod względem stylizacyjnym mały Hyundai robi bardzo dobre wrażenie – ma długi przód, modne przetłoczenia po bokach i zadziorne spojrzenie oczu. Charakterystycznym elementem są czarne tylne słupki, co sprawia wrażenie, jakby tylna szyba zawijała się na boki.
Jeżeli za tą stylizacją pójdzie dobra oferta rynkowa, Hyundai może mieć małego bestsellera.

Hyundai Genesis: na przekór snobom
Genesis kosztuje 299 tys. zł, przy czym wyposażenie ma absolutnie z topowej półki. W ofercie brakuje tylko ulubionych w Europie turbodiesli, bez których w tej klasie nie ma masowej sprzedaży. Ale to nie jest największy problem Hyundaia. Ten polega na tym, że Europa jest do bólu snobistyczna – jak potraktuje Genesisa, zobaczymy.

Hyundai i20: mały-wielki debiut
Klasa maluchów jest jak akwarium z piraniami – jeśli chcesz być równy, musisz być lepszy. W i20 spodziewamy się niedużych, ekonomicznych silników, podobnych do tych, jakie napędzają aktualny model, czyli benzynowy 1.2 (85 KM) i turbodiesel 1.1 (75 KM). A także ceny startującej z poziomu 40 tys. zł.

MH 10/14