Popkultura karmi się wizjami przyszłości, w której sztuczna inteligencja już nas nie potrzebuje. Stajemy się wyrzutkami, którzy na nowo muszą wywalczyć swoje miejsce, zbędnym elementem, który tylko solidarnością, miłością, tymi wszystkimi ludzkimi odruchami (a więc jest też tu miejsce na nienawiść), jest w stanie wyszarpać sobie choć trochę przestrzeni. To, czego maszyny nigdy nie będą w stanie pojąć, w takiej wizji okazuje się naszym, ludzkości, jedynym orężem.
Horizon Zero Dawn jest kolejną realizacją takiego scenariusza. Gra studia Guerrilla Games (tylko na PS4) przenosi nas daleko w przyszłość. Cywilizacja, którą widzę teraz za oknem, została zapomniana. Gdzieniegdzie straszą jeszcze stalowe ruiny drapaczy chmur, wraki samochodów, są jednak tak obce, że nazwano je zupełnie na nowo.
Pomiędzy nimi, a także przyrodą, która wyrwała się człowiekowi spod kontroli, rozkwitając na nowo, grasują wspomniane maszyny o kształtach i zapędach dinozaurów.
W grze wcielisz się w dziewczynę o imieniu Aloy. Poznasz ją, gdy jest jeszcze dzieckiem, które przypadkiem trafiło na ślad po dawnym świecie – w tym właśnie momencie zapałasz żądzą wiedzy. O przeszłości, o utraconym świecie, a zwłaszcza o swoich korzeniach, które determinują tu i teraz. A także przyszłość. Cięcie i po chwili będziesz już kobietą z planem i środkami, jak tę wiedzę posiąść.
Plan jest prosty, a środki to łuk, wybuchające strzały i futurystyczne zabawki będące efektem wyobraźni i szczątków pokonanych maszyn.