Zręcznościówka czy symulator?
Być może to moje mylne wrażenie, ale pozwolę się nie zgodzić z innymi recenzentami i graczami, którzy chórem okrzyknęli 21 mianem odgrzewanego kotleta (bardziej ci drudzy, ci pierwsi byli zbyt wdzięczni za recenzenckie egzemplarze gry). W moich oczach zmian w rozgrywce jest na tle dużo, że nie można z czystym sumieniem zarzucić twórcom opchnięcia starego produktu w nowym pudełku.
Tyle tylko, że to wcale nie czyni automatycznie z FIFY gry wybitnej ani bardzo dobrej. No bo bądźmy szczerzy, jeśli jedynym kryterium oceny gry byłaby skala zmian względem jej poprzedniej wersji, to Heroes 4 byłaby grą XXI wieku albo i wszechczasów. Liczy się też wizja twórców i kierunek, który nadaje całości serii każda kolejną odsłona.
Czy wizjonerstwo panów i pań z EA to jest to? Moim skromnym zdaniem - nie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: FIFA zmierza w kierunku gry zręcznościowej, w której zaczną wygrywać nie Ci, którzy mają lepszy pomysł na swoją drużynę i futbol ogółem, ale Ci, którzy lepiej i szybciej obsługują pada. Mnie ten kierunek absolutnie nie przekonuje. Futbol to gra drużynowa, gdzie wysiłek całej drużyny; przesuwanie, presowanie, trzymanie pozycji i walka ramię w ramię uzupełnia się szczyptą indywidualnych popisów i improwizacji.
Tymczasem gry z serii FIFA zaczynają wyglądać, jakby było zupełnie odwrotnie - jakby to taktyka, styl gry i cała ta drużynowość były dodatkiem do popisów gwiazd i widowiskowości. I żeby było jasne, ja naprawę nic nie mam przeciwko fajerwerkom na boisku, ale chciałbym, żeby podanie prostopadłe wychodziło tylko wówczas, kiedy jest wysiłkiem pracy całej drużyny, kiedy jest owocem cierpliwego rozgrywania piłki w oczekiwaniu na błąd w ustawieniu obrony drużyny przeciwnej.
Nie chcę co chwilę wciskać trójkąta na padzie, wiedząc, że średnio co drugie takie podanie znajdzie drogę do moich zawodników ofensywnych. A ci bez problemu strzelą bramkę z pozycji, w której na strzał zdecydowałby się tylko Zlatan Ibrahimovic i to w dość optymistycznym nastroju.
Chcę patrzeć na boiskowe wydarzenia okiem piłkarskiego generała, który szuka sposobu na przechytrzenie przeciwnika z lotu ptaka, analizując grę. Na razie otrzymuję rywalizację w tym, kto w większym stopniu obsłuży powtarzalną machinerię zdobywania bramek i schematów rozgrywania piłki. Czasem mam wręcz wrażenie, że przy perfekcyjnym wystukaniu klawiszy nie ma znaczenia, czy przeciwnik znajduje się na boisku. Jeśli wykonasz coś na tyle sprawnie i w punkt, zdobędziesz gola niezależnie od wszystkiego.
Bardzo bym sobie życzył, żeby o wyniku decydował sposób rozgrywania akcji, a nie szybkość dostarczania piłki do piłkarzy z formacji ataku, ich repertuar sztuczek i znajomość tych opłacalnych ścieżek w grze. Spostrzegawczość, kreatywność, wizja, nie zręczność paluchów.
To oczywiście moje wybitnie subiektywne wołanie o zmiany, ale nie obraziłbym się, jeśli byłoby wolniej, trudniej, bardziej żmudnie, żeby zdobycie każdego metra boiska było wyczynem i by zagranie akcji rodem z Santiago Bernabeu czy Alianz Arena było efektem zbliżenia się do perfekcji. Niech maestria pozostanie maestrią.
Tymczasem nowa FIFA jest szybka, przyjemna, dynamiczna i jakaś taka zręcznościowa. Każdy może stworzyć na boisku małe dzieło sztuki. Nie ma w tym nic trudnego. Akcje z kategorii "stadiony świata" powstając wręcz taśmowo, jak z produkcji. I w efekcie bardzo często nowa odsłona zaskakuje człowieka wynikami typu: 5:4, 3:3, 8:2. Czy to tak ma wyglądać?