Ale do brzegu – powodem całego zamieszania była zbliżająca się wielkimi krokami premiera gry Agents of Mayhem – futurystycznej strzelanki TPP, w której gracz wciela się w postać jednego z dwunastu tytułowych agentów, mających za zadanie uratować świat przed złym szaleńcem.
Na polski rynek zostanie wprowadzona przez panów z Techlandu. A wprowadzają z rozmachem, bo równocześnie na PC, PS 4 oraz Xbox One. Od razu wypada wyjaśnić dwie istotne rzeczy. Pisząc „futurystyczna”, nie mam na myśli scenerii z bardzo odległej przyszłości, w której ludzkość dysponuje technologią rodem ze Star Wars.
Nie, akcja całej gry toczy się w miejskim, bardzo kolorowym świecie zbudowanym głównie z drapaczy chmur i szklanych biurowców. Futurystyczna w tym przypadku jest agencja Mayhem, jej pracownicy, a także ich wrogowie.
A skąd w ogóle ta cała wrogość? Nie ma tu skomplikowanej fabuły czy świeżego pomysłu - M.A.Y.H.E.M to po prostu tajna organizacja broniąca pokoju na świecie, a bronią tego pokoju przed inną tajną organizacją zwaną L.E.G.I.O.N, na czele której stoi wspomniany już wcześniej szalony złoczyńca. Obowiązkowo zamaskowany.
Na polski rynek zostanie wprowadzona przez panów z Techlandu. A wprowadzają z rozmachem, bo równocześnie na PC, PS 4 oraz Xbox One. Od razu wypada wyjaśnić dwie istotne rzeczy. Pisząc „futurystyczna”, nie mam na myśli scenerii z bardzo odległej przyszłości, w której ludzkość dysponuje technologią rodem ze Star Wars.
Są to bardzo barwne, nietuzinkowe postacie, które w przerwach od masowego unicestwiania wrogów ludzkości mają całkiem ciekawe zajęcia. Są tu m.in. gwiazdy porno, mordercy, hakerzy. W skrócie – niezła banda. Ich motywacją jest raczej chęć dobrej zabawy i możliwość bezkarnego postrzelania do bandziorów oraz efektowne niszczenie mienia publicznego, niż faktyczne powołanie moralne. To widać na ekranie i w częstych cutscenkach.
Komentarze