Moment, gdy po raz pierwszy wykonałeś poprawną technicznie pompkę, zmienił Twoje życie bardziej niż mogłoby się wydawać. Oprócz niewątpliwej satysfakcji płynącej z faktu, że ręce są już na tyle silne, by dźwignąć całą resztę w górę, dołączyłeś również do potężnego grona trenujących z masą własnego ciała. Tak, kalistenika jest obecna w Twoim życiu prawie od samego początku.
Przysiad, podciąganie i pompka to trzy filary tej najbardziej oldskulowej sztuki budowania formy. To absolutna podstawa ideologii, której zwolennicy wzruszają ramionami na widok maszyn treningowych i wolnych ciężarów. Wiedzą bowiem, że najlepszy sprzęt fitnessowy jest z nimi cały czas. Jak odpowiednio go wykorzystać? Do pompek i przysiadów nie ma co dorabiać wielkiej filozofii. Mnie od ostatnich, letnich igrzysk marzy się ładne technicznie wspieranie ciągiem na kółkach gimnastycznych. Postanowiłem sprawdzić, ile jest we mnie (gościu trenującym siłowo) zwinności i funkcjonalnej siły.
Na zajęciach
Wpadam, przebieram się i po 10 minutach rozgrzewki wiem już, że trafiłem doskonale – trener informuje wszystkich obecnych, że dzisiaj bierzemy na warsztat pompki w staniu na rękach i wspinanie po linie. Jeszcze trochę mobility nadgarstków oraz odcinka szyjnego i zaczynamy. Ustawiamy się przy ścianie i rozbijamy pompkę w staniu na rękach na czynniki pierwsze. Na dobry początek samo stanie na rękach.
Grupa (mieszana, warto dodać) czuje respekt przed tym już dość mocno wymagającym ruchem, ale próbują wszyscy. Moja kolej. Głowa na skórzaną „poduszkę”, wyrzucenie nóg w górę i oparcie na ścianie. Stabilizuję sylwetkę i oto trzymam w rękach naszą piękną planetę. Barki są przyzwyczajone do obciążeń (głównie za sprawą wyciskania żołnierskiego), ale ten wysiłek to zupełnie nowe wyzwanie dla naramiennych. Przechodzimy do pompki. Uginam łokcie, ruch w dół i dynamicznie w górę. Ciężko, cholera.
Ja tu jeszcze wrócę
Robię w sumie trzy koślawe powtórzenia i obiecuję sobie, że do końca lata przekroczę dychę. Będę informował o postępach. Już dość mocno styrani łapiemy za grube sznury. Tu kluczem jest praca nóg i bioder: wspinanie po linie ma, wbrew pozorom, naprawdę niewiele wspólnego z podciąganiem. Największą trudność sprawia mi odpowiednie zablokowanie jej między stopami (tzw. klincz). Po kilku próbach dotykam sufitu, ale wiem, że w wojsku nadal mieliby ze mnie ubaw. Z godzinnych zajęć wychodzę nieziemsko usatysfakcjonowany. Wiem, że wrócę po więcej. Mimo że nie dotknąłem tego dnia sztangi, czuję się jak po solidnej sesji z ciężarami. Chcesz dużej siły i wszechstronnej sprawności? Znajdziesz je na zajęciach z kalisteniki.
Zobacz też: Spartanie uwielbiali ćwiczenia z masą ciała. To głównie na nich opierał się trening gwiazdy "300", Gerarda Butlera.