Wyobraź sobie taki scenariusz: właśnie dostałeś pracę, o jakiej zawsze marzyłeś - może to być punkt zwrotny w Twojej zawodowej karierze - ale okazało się, że oferta zawiera kilka niecodziennych zapisów. Musisz codziennie przychodzić do pracy bez koszuli, z nagim torsem, miliony ludzi będą Cię podczas pracy obserwować i, jakby tego było mało, musisz zejść z tkanką tłuszczową w swoim organizmie do poziomu 10% i utrzymać go, w przeciwnym razie wylatujesz z roboty. Niestety, ponieważ czeka Cię mnóstwo roboty, będziesz miał tylko 45 minut czasu 3 razy w tygodniu na treningi.
Zakładając, że godzisz się na takie warunki i przyjmujesz ofertę, jak wykorzystałbyś ten czas? Zacząłbyś biegać? Ćwiczyłbyś na orbitreku? Wynajął dublera? Zaczął rozglądać się za inną robotą?
To jest dokładnie taka sytuacja, jakiej musiał stawić czoła Andy Whitfield, który gra główną rolę w telewizyjnym serialu "Spartakus: krew i piasek" (wyobraź sobie połączenie "Gladiatora" z "300"...). "Byłem filmowany w moich rzymskiej przepasce biodrowej przez cały dzień - mówi 37-letni aktor. - Kiedy więc patrzyłem w lustro, czułem na zmianę dumę z siebie i obawy, czy dostatecznie dobrze wyglądam".
To naturalne, że wydaje nam się, że aktorzy mają znacznie więcej czasu na treningi i dbanie o formę niż przeciętni faceci. Ale codzienny harmonogram zajęć Whitfielda prawdopodobnie niewiele się różni od Twojego. Ma przecież żonę i dwoje małych dzieci, a na planie filmowym spędza 12 godzin dziennie, od 7 rano do 7 wieczorem.
"Przy produkcji "Spartakusa" 100 procent czasu poświęcaliśmy na to, żeby nakręcić jak najlepsze sceny - mówi Andy. - Trenowałem więc w swoim wolnym czasie. A był on bardzo ograniczony". Brzmi znajomo?
Ale wróćmy do naszej hipotetycznej oferty pracy. Jaki rodzaj ćwiczeń wykonywałbyś, żeby być szczupłym, gdybyś był Andy Withfieldem? Uwaga: większość ludzi udziela złej odpowiedzi.