Rowerem do pracy, czyli dziesiątki korzyści na dwóch kołach

Gdy tylko robi się ciepło zostawiamy samochody, tramwaje oraz autobusy i odpalamy rowery. Trzech członków załogi MH opowie Ci o tym, jak organizują swoje dojazdy do pracy. Któryś ze sposobów na pewno sprawdzi się i w Twoim przypadku.

Rowerem do pracy Fot. Jacek Hanusz
Rower do pracy sam nie dojedzie. 

Marek Dudziński
Redaktor Men’s Health i Runner’s World. Jazda z pracy na rowerze to szansa na trening wydolnościowy i element przygotowania do triathlonu.

  • Dzienny dystans 25 km
  • Czas dojazdu 50-55 min
  • Roczny dystans ok. 1000 km

Mieszkam pod Wrocławiem, w odległości 25 km od redakcji. To czynnik, który może czasem komplikować życie, ale udaje mi się znaleźć dobrą stronę tej sytuacji. Jazda do pracy samochodem zajmuje około 35 minut, a z pracy często dużo dłużej. Dlatego dwa razy w tygodniu wracam do domu na swojej starej kolarzówce, traktując to jako trening wydolnościowy, który właściwie ma same plusy: wykorzystuję czas, jaki i tak poświęcam na drogę do domu, jest to fajna odskocznia od treningów biegowych, a dla serca i płuc trening godzinny to trening godzinny – nieważne, czy biegasz, czy jedziesz na rowerze. No i nieco oszczędzam stawy. A przy okazji mogę myśleć o starcie w triathlonie, chociaż do dystansu olimpijskiego muszę nieco wydłużyć własny dystans.

Mój rower
to prawdziwy staruszek – ponad 60-letni Diamant. Mam do niego sentyment, bo jest w rodzinie od zawsze. Niestety, nie jest cały na oryginalnych częściach, ale jeździ znakomicie i w moim treningu sprawdza się idealnie. Nie ma klasycznej geometrii roweru szosowego, ale dla mnie podwyższony mostek kierownicy i nieco szersze opony to idealnie rozwiązanie na trasie, na której muszę pokonać kilka kilometrów po miejskiej dżungli, zanim mam szansę na równą jazdę za miastem. Nie muszę mieć najszybszego roweru na świecie – im cięższy trening, tym większe przecież odnoszę korzyści. Na szczęście stosuję tę zasadę tylko do pewnego stopnia i nie jeżdżę na składaku.

Moja logistyka
musi obejmować planowanie na 2 dni. Jednego zabieram rower na dachu samochodu do pracy, a drugiego muszę dostać się do redakcji bez auta. Wykorzystuję pociąg („dojazdówki” do i ze stacji robię na rolkach, oszczędzając czas). W domu poświęcam chwilę na spokojne pakowanie kolarskich ciuchów, by nic mnie nie zaskoczyło przy powrocie. A po pracy to już jazda do domu. Jestem jakieś 10 minut później niż autem, ale mam zaliczony godzinny trening.

Rowerem do pracyFot. Jacek Hanusz
Rowerem do pracy. Marek Dudziński.

Moje Rozwiązania
Kilka rzeczy, które sprawdzają się w praktyce.

  1. Trasa
    Warto sprawdzić kilka wariantów. Nie musisz jechać najkrótszą trasą – w końcu to trening. Ma być
    najbezpieczniejsza i dawać możliwość mocniejszej jazdy przynajmniej na kilku odcinkach.
  2. Rower
    Dopasuj go do trasy (opony, geometria). W końcu mało prawdopodobne, że przez całą drogę utrzymasz aerodynamiczną pozycję typową dla czasówek.
  3. Sprzęt
    Warto mieć dobre ciuchy, szczególnie spodenki z wkładką i rękawiczki. Zamiast plecaka wystarcza mi sakwa pod ramą, w której mieszczą się portfel, telefon, dętka, pompka, mini zestaw kluczy, mały, elastyczny bidon i ewentualnie kurtka.

 

Michał Gołębiewicz
Redaktor działu dieta Men’s Health. Tak naprawdę od dawna knuje, jakby przerobić tytuł na Bike’s Health.

  • Dzienny dystans 20-25 km
  • Czas dojazdu 35-40 min
  • Roczny dystans ok. 5000 km

Do redakcji mam z domu równe 10 km. Dojazd samochodem zajmuje mi około 25 minut, a droga komunikacją miejską trwa trochę ponad godzinę. Uważam, że w takiej sytuacji rower jest złotym środkiem, zwłaszcza że każdego dnia zapewnia mi prawie półtorej godziny niskopoziomowego wysiłku. I to bez żadnego treningu.

Mój rower
to używana maszyna o charakterze miejskim. Wybierając go, zwracałem uwagę na kilka szczegółów. Pamiętam dojazdy starym góralem, po których nogawki miałem upaprane smarem od łańcucha, nawet gdy zaciskałem je specjalnymi owijkami. Dlatego wiedziałem, że mój rower musi mieć pełną osłonę łańcucha. Dzięki niej, a także dzięki pełnym błotnikom, dojeżdżam do redakcji czysty, nawet w czasie drobnego deszczu. Osłona łańcucha sprawia również, że rzadziej muszę go czyścić. A to dla mnie ważne, bo chociaż jestem wielkim fanem rowerów, to trudno nazwać mnie
miłośnikiem grzebania przy nich. Dlatego szukałem maszyny z przerzutkami w tylnej piaście. To rozwiązanie praktycznie gwarantuje bezobsługowość. Nie muszę czyścić przerzutki ani jej regulować, cały napęd chodzi jak złoto. Rower ma siedem przełożeń, ale na Wrocław trzy wystarczyłyby w zupełności. Bardzo ważną cechą przy wyborze była też geometria ramy. W starym rowerze byłem za bardzo wyciągnięty, co nie było wygodne w czasie spokojnych, codziennych dojazdów, ale nie odpowiada mi też kompletnie wyprostowana sylwetka, jaką wymuszają klasyczne „holendry”. Teraz jest idealnie pośrodku. Nie bolą mnie plecy, a kiedy trzeba, mogę też mocniej depnąć w pedały.

Mój strój
to zwyczajne ubranie, w jakim chodzę w pracy. Nie wyobrażam sobie, że miałbym się w redakcji przebierać. W końcu jazda rowerem ma mi ułatwiać, a nie utrudniać życie. Dżinsy, koszula, zwykłe buty. Jedynie gdy jest chłodniej, wkładam kurtkę outdoorową – nieprzemakalną albo ze sztuczną ociepliną Primaloft. A co z poceniem się? No cóż, jadąc do pracy, nie ścigam się (nawet jeśli mija mnie naprawdę atrakcyjna kolarka), tylko pedałuję w spokojnym tempie. Nie mam też na plecach nic, co utrudniałoby cyrkulację powietrza. Dlatego do redakcji przyjeżdżam suchy jak pieprz. Nie widzę więc potrzeby nosić specjalnych ubrań sportowych. Nie muszę też kąpać się w umywalce. Taka wizja skutecznie studzi moje zapędy do przyspieszania na trasie do pracy. Co innego,
gdy ruszam do domu. Wtedy czasem szybciej kręcę korbami, żeby być prędzej i spalić nieco więcej kalorii.

Rowerem do pracyFot. Jacek Hanusz
Rowerem do pracy. Michał Gołębiewicz.


Kodeks rowerowy
Jeżdżąc po mieście, pamiętaj o tych zasadach.

  1. Po chodniku
    Możesz poruszać się nim tylko przy bardzo złych warunkach drogowych, takich jak śnieżyca, ulewa czy gołoledź, albo gdy na jezdni samochody mogą jechać szybciej niż 50 km/h, a chodnik ma szerokość minimum 2 metry.
  2. Na jezdni
    Powinieneś poruszać się przy jej prawej krawędzi, ale nie oznacza to, że masz jechać praktycznie po krawężniku. Jak najbliżej nie znaczy: narażając własne bezpieczeństwo.
  3. Zamiar skrętu
    Pamiętaj, że ręką sygnalizujesz zamiar wykonania skrętu, a nie dopiero jego wykonanie. Działaj z odpowiednim wyprzedzeniem.
  4. Do prawej
    Auta stoją w korku, a przy prawej krawędzi jezdni nie ma miejsca, aby je wyprzedzić? Trudno, zatrzymaj się. Przepisy zabraniają żeglowania środkiem jezdni.

Karol Rutski
Korektor magazynów Motocykl oraz Men’s Health. Startuje w zawodach MTB.

  • Dzienny dystans 10-15 km
  • Czas dojazdu 15-20 min
  • Roczny dystans 5000 km

Dzięki dojazdom rowerem do redakcji dbam o zdrowie, bo codzienna dawka ruchu spowodowała, że nie chorowałem od kilkunastu już lat, a do tego po długiej pracy przy komputerze wystarczy kilkanaście minut dojazdu do domu, żeby przestał mnie boleć kręgosłup. Poruszam się tylko odrobinę wolniej niż komunikacja miejska (szybciej, i to znacznie, gdy miasto jest zakorkowane), a do tego dokładnie wiem, ile czasu zajmie mi dojazd do celu.

Mój rower
to crossowy model Flash firmy Unibike. Nie kupiłem mieszczucha, bo startuję w zawodach MTB i chciałem, żeby rower na co dzień miał geometrię jak najbardziej zbliżoną do tej, którą ma mój rower na treningi i zawody (dlatego Flash dostał inny mostek kierownicy i ją obniżyłem). Do mieszczucha zbliżyło go kilka miejskich akcesoriów, które dokupiłem: podnóżek, pełne aluminiowe błotniki, dzwonek oraz oświetlenie. Ukradziono mi już kilka rowerów, dlatego tym razem zainwestowałem w bardzo dobre (czyt. drogie – prawie 400 zł), ale i ciężkie (1,5 kg) zapięcie firmy
Abus. Bo złodziej nie ruszy roweru lepiej zabezpieczonego, skoro obok ma coś łatwiejszego do wzięcia. Ponadto naklejka na ramie informuje amatorów cudzych rowerów, że mój jednoślad jest wpisany do policyjnej bazy danych. Inne zabezpieczenie to pięciokątne śruby mocujące koła i siodełko. Pedały SPD utrudniają jazdę w mieście, więc ich nie stosuję, natomiast ważne, aby stopki pedałów miały ząbkowania (żeby nie ześliznęła się stopa).

Mój strój
to ubrania sportowe. Nie odpuszczam nawet w trudnych warunkach atmosferycznych (rower zostaje w domu tylko przy mocnych opadach śniegu i silnym mrozie), dlatego zabezpieczenie przed wodą i wiatrem, a także wygoda i oddychalność to dla mnie najważniejsze cechy ubrań na miejskie dojazdy. Nie paraduję oczywiście w takim stroju po redakcji, dlatego gdy docieram na miejsce, przebieram się w cywilne ciuchy (co jakiś czas przywożę do pracy kilka kompletów spodnie + koszula). Nie będę ukrywał, że to średnio wygodne, ale da się wytrzymać. Jeżdżę na tyle
wolno, że się nie pocę, ale gdyby mnie czasem poniosło albo na wypadek upału (wtedy jeżdżę wolniej niż zwykle) w szufladzie biurka mam nasączane chusteczki higieniczne. Jasne, że przydałby się prysznic (może przeczyta to prezes wydawnictwa...), ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Od przyszłego sezonu grzewczego zacznę jeździć w masce przeciwsmogowej, bo wrocławskie powietrze bywa w zimie wprost tragicznej jakości (może przeczyta to prezydent miasta...).

Rowerem do pracyFot. Jacek Hanusz
Karol Rutski jedzie rowerem do pracy

Bezpiecznie na ulicach
Dzięki tym zasadom jeżdżę po mieście bez wypadku już 20 lat.

  1. Tylko w kasku
    Zawsze mam kask, na łydkach opaski odblaskowe, dbam też o to, aby mieć odblask na plecaku i coś z odzieży w jaskrawym kolorze.
  2. Koncentracja
    Nie jeżdżę w słuchawkach, nie rozpraszam się. Dzięki temu zawsze słyszę pojazd nadjeżdżający z tyłu.
  3. Nigdy na pamięć
    Zawsze bardzo uważam, rozglądam się, nie daję się zaskoczyć, mimo że jeżdżę znanymi trasami (stosuję zasadę zero zaufania).
  4. W kontakcie
    Nawiązuję kontakt wzrokowy z kierowcą: jeśli na mnie patrzy, raczej mnie nie stuknie. Generalnie muszę ich pochwalić, bo zwracają na nas, rowerzystów, coraz większą uwagę. Zawsze dziękuję gestem, gdy ktoś mnie przepuści (nawet jeśli przepisy to nakazują).
Zobacz również:
REKLAMA