Około siedmiu milionów lat temu nasi przodkowie zeszli z drzew. Dzisiaj, około godziny 14. w chłodny poniedziałek wsiadam w (zupełnie nieprzypominające DeLoreana) auto i cofam się w czasie do tego okresu. Hampstead Heath w północnym Londynie ciężko nazwać dzikimi zastępami, ale wśród 320 hektarów zieleni czuję się wystarczająco blisko natury. Fakt, że od lat ćwiczę jedynie w przeznaczonych do tego miejscach, dodaje mojej treningowej scenerii naprawdę sporo egzotyki.
Dzisiejszy WOD: wspinaczka po drzewie. Kilka pierwszych gałęzi szybko przypomina mi, jak wielką frajdę może sprawiać wychodzenie poza standardy. „To genialny trening dla ramion, pleców i nóg. No i nic tak nie poprawia siły chwytu – zachwala Ben Medder, jeden z czołowych brytyjskich trenerów ruchu. – Masz zdecydowanie więcej opcji niż w przypadku drążka, bo na każde drzewo możesz wspiąć się na kilka sposobów”.
Przeczytaj też: Naukowe patenty na spalanie tłuszczu
Chwilę później prosi mnie, abym spróbował przechylić ciało do przodu, a następnie do tyłu bez odrywania rąk i stóp od ziemi. Żałosna próba numer jeden uświadamia mi, że wymaga to naprawdę ogromnej zręczności oraz mobilności w biodrach i barkach. To słynny movement w skrócie. Ćwiczenie, które brzmi jak zabawa dzieci w parku, w rzeczywistości sprawia, że lądujesz na czterech literach z subtelnym zażenowaniem wypisanym na twarzy.
Kwestia, czy następnie idziesz obrażony do domu, czy podejmujesz wyzwanie i zostajesz ćwiczyć, pozostaje otwarta. Trening oparty na szlifowaniu wzorców ruchowych szturmem wdziera się do dorosłego świata pełnego biurek, laptopów i wygodnych foteli, które każdego dnia po cichu zabijają naszą sprawność, metabolizm i kondycję. Z szerokiej oferty treningowej specjalistów od movementu korzysta chociażby dwukrotny mistrz UFC Conor McGregor.
Wielu zainteresowanych łączy jego niekonwencjonalny styl walki właśnie z lekcjami, które pobierał u izraelskiego trenera Ido Portala. Movement to sport, ale również filozofi a, która ceni jakość ruchu, harmonię i różnorodność. To relikt, taki treningowy ekwiwalent diety paleo. W swej najbardziej fundamentalnej formie kwestionuje nie tylko to, jak trenujemy, ale także po co i dlaczego.
To wszystko – całkiem jak w przypadku paleo – może wydawać się jednocześnie całkowicie logiczne i, no cóż, kompletnie szalone. Odszukałem specjalistów, którzy niemal zatracili się w pracy nad ruchem, aby odpowiedzieć na jedno, kluczowe dla sprawy pytanie: czy odrzucenie efektów dziesiątek lat badań związanych ze sportem i czerpanie inspiracji ze świata zwierząt naprawdę jest przyszłością, czy po prostu kolejną hipsterską modą?