Najbardziej zadziwiający wyczyn fizyczny, jaki w życiu widziałem, nie został wykonany przez zawodowego sportowca, ale przez Hugh Jackmana. Jego niezwykłość nie powodowała co prawda takiego opadnięcia szczęki jak, powiedzmy, słynny mecz Kobe Bryanta, w którym zdobył 81 punktów - pamiętacie go, prawda? Jednak w intensywności wyczynu Jackman z pewnością dorównał gwieździe Los Angeles Lakers.
Jakiś czas temu reżyser Darren Aronofsky ("Pi", "Requiem dla snu") zaprosił mnie do montażowni, żebym zobaczył sceny z jego filmu "Źródło", w którym Jackman zagrał trzy role: hiszpańskiego konkwistadora z miłości do królowej Isabel poszukującego legendarnego Drzewa Życia, lekarza starającego się wynaleźć lekarstwo na raka dla ukochanej żony i astronauty podróżującego przez otchłań kosmosu, by odkryć tajemnicę życia i miłości.
W kulminacyjnej scenie nasz bohater, ogolony na łyso, unosi się w przestrzeni kosmicznej otoczony przezroczystym bąblem. Siedzi w pełnej pozycji lotosu, potem obraca się do góry nogami, rozciąga do klasycznej pozycji lecącego Supermena i odlatuje. Nic specjalnego, ot trik, jakich w hollywoodzkich produkcjach na pęczki, prawda?
Potem Aronofsky pokazał mi czyste zdjęcia z planu, bez żadnych efektów specjalnych. Znów zobaczyłem Jackmana siedzącego w pozycji lotosu, tym razem zanurzonego w zbiorniku z wodą i podtrzymywanego przez coś przypominającego rożen. Na wysięgniku podano mu automat oddechowy, przez który dostał tlen i rozpoczęło się ujęcie. Rożen przymocowany do uprzęży opinającej jego klatkę piersiową, obraca go do góry nogami, a potem Jackman przybiera pozycję lecącego Supermana. Wszystko toczy się bardzo powoli.
Właśnie w tym momencie człowiek uświadamia sobie, jak wymagający jest to wyczyn. Ułożenie nóg w pozycji lotosu jest wystarczająco trudne do wykonania w domu, a co dopiero pod wodą, nie mówiąc już o jej utrzymaniu i powolnym wykonywaniu akrobacji przy wstrzymanym oddechu.
"Które to było ujęcie?" - Arofonsky zapytał człowieka pracującego przy monitorach.
"Dziewiętnaste" - padła odpowiedź.
Reżyser uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową. "Trzymaliśmy go w tym zbiorniku przez trzy dni. Ani razu nie padło nawet słowo skargi".