Ten facet może przebiec ponad 1,5 km w pięć minut, podciągnąć się 40 razy oraz zrobić 200 brzuszków i nawet się przy tym nie spocić. Nie nazywajcie jednak tego treningiem. Ćwiczenia Floyda Mayweathera Juniora to prawdziwe show.
Na dzisiejsze "przedstawienie" na ringu przychodzę, żeby zobaczyć "Pięknego Chłopca" we własnej osobie. Będą także pomniejsze role przewidziane dla Paris Hilton i Toma Cruise'a. Sam Mayweather tłumaczy: "Są gwiazdy, supergwiazdy i supermegagwiazdy. Tom Cruise jest supergwiazdą, a ja fascynuję gwiazdy. Jestem więc supermegagwiazdą".
Podczas tego wywiadu i sesji zdjęciowej Mayweather jeszcze przynajmniej ze trzy razy powtarza ten tekst, krytykując Toma Cruise'a i Paris Hilton. Nieustannie podkreśla swoją wielkość i - wierzcie mi - ciężko było tego nie zauważyć.
Na jego koszulce widnieje napis "Philthy rich" (w wolnym tłumaczeniu: "Zajebiście bogaty"; to jednocześnie nazwa jego wytwórni płytowej) - domyślam się, że to tak na wszelki wypadek, gdyby nie wystarczały okulary w oprawkach wysadzanych diamentami, gruby zwitek banknotów, który wyciąga z kieszeni, i znaczek z jego nazwiskiem zastępujący logo Maybacha na jego ekskluzywnej limuzynie.
Przez dwie godziny przekonuje mnie, jaki jest bogaty, sławny i utalentowany, a ja w tym czasie uświadamiam sobie, że jedyną rzeczą szybszą, niż język Mayweathera, są jego stopy.
Ten ważący 68 kg facet o twarzy nastolatka, który sam ogłosił się "największym sportowcem w historii", porusza się z prędkością pantery, kiedy obraża muzyków Pharrella Williamsa i Kanye Westa, wymachując nieustannie pięściami. Mając 30 lat, zachowuje się jak arogancki, bogaty piętnastolatek, który aż prosi się, żeby ktoś spuścił mu łomot.
Problem w tym, że nikt nie jest w stanie tego dokonać.
Mayweather jest sześciokrotnym, niepokonanym bokserskim mistrzem świata w pięciu kategoriach wagowych, z bilansem walk 39-0. Rozmawiam z nim niedługo przed tym, jak 5 maja 2007 roku wyjdzie na ring, aby zmierzyć się z Oscarem De La Hoya w walce o tytuł mistrza świata wagi junior średniej, okrzykniętej jednym z najbardziej dochodowych pojedynków bokserskich wszech czasów.
W tygodniach poprzedzających tę walkę Mayweather ma oficjalnie rozpocząć przygotowania, ale można iść o zakład, że myślami jest już od dawna w ringu. Jego pewność siebie, zadziorność - "nazywaj to sobie, jak chcesz, ale mów na mnie zwycięzca" - jest według niego kluczem do zwycięstwa.