Potwierdzają to m.in. badania opublikowane w czasopiśmie „JAMA Internal Medicine”. Wynika z nich, że chodzenie przez trzy do czterech godzin tygodniowo zmniejsza o połowę ryzyko chorób sercowo-naczyniowych.
Nie brakuje też badań, które potwierdzają, że regularne spacery są również wsparciem w treningach siłowych. Energiczny spacer wzmacnia mięśnie górnej i dolnej części nóg, a także wspiera mięśnie dolnej części pleców i brzucha.
ZOBACZ: Po co nam w ogóle trening kardio?
„Regularne chodzenie zwiększa też ukrwienie, więc może przyspieszać regenerację po treningu, a dla osób po przerwie może być formą przygotowawczą przed powrotem do regularnych ćwiczeń, a także elementem rozgrzewki i tzw. schładzania mięśni, czyli częścią końcową intensywniejszych treningów. Spacery są także świetnym elementem rehabilitacji po urazach” – wylicza dr Paweł Posłuszny z AWF we Wrocławiu, adiunkt Zakładu Biostruktury, instruktor pięciu dyscyplin sportu i autor licznych publikacji o anatomii człowieka.
I dodaje, że codzienne chodzenie podczas drogi do pracy, w pracy czy w ramach obowiązków domowych pozwala aktywować mięśnie, zwiększać częstotliwość pracy serca i zużywać kalorie, co zmniejsza ryzyko chorób cywilizacyjnych oraz jest świetną profilaktyką w zwalczaniu nadwagi i otyłości. Ekspert przypomina, że chodzenie jest najbardziej naturalną formą ruchu, używaną od początku dziejów człowieka. To najbezpieczniejsza forma aktywności fizycznej. Śmiało można stwierdzić, że chodzenie jest też najłatwiejszą formą treningu: dużo łatwiej chodzić przez 2-3 godziny dziennie – robiąc przy tym różne rzeczy – niż zrobić godzinny trening. Ile kroków dziennie powinniśmy więc robić?
„Zalecana liczba kroków zależna jest od długości kroku, dlatego dzieciom zaleca się 12-15 tysięcy, a dorosłym 7-10 tysięcy” – zapewnia Paweł Posłuszny i podkreśla, że wielu z nas ma złą postawę podczas chodzenia: nie używamy rąk, skracamy krok, nie aktywujemy mięśni pośladkowych i rotujemy stopy na zewnątrz (jest to tzw. kaczy chód). Zachęca też do marszu, podczas którego uzyskamy efekt podwyższonego tętna i jeszcze więcej korzyści zdrowotnych. Jego intensywność można dodatkowo zwiększyć i np. wybierając się w góry, założyć obciążenie (typu plecak, ciężarki).
„6-minutowy test marszowy jest jednym z najbardziej znanych testów na wytrzymałość na świecie. Zalecany jest nawet pacjentom kardiologicznym (tutaj znany jako test korytarzowy). Jest to bezpieczniejsza odmiana i alternatywa dla testu Coopera” – podkreśla Paweł Posłuszny.