Bardzo lubię moją pracę. Jako trener w siłowni przede wszystkim nie muszę wbijać się w garnitur - mogę chodzić do roboty w dresie. Do tego uczę ludzi, pomagam im pokonywać swoje słabości i osiągać rzeczy, o których w przeszłości mogli marzyć. Sprawiam, że są szczęśliwi. Więc czego tu nie lubić?
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma ten luksus, aby współpracować z jakimkolwiek trenerem, niekoniecznie nawet z ambitnym gościem w dresie. To właśnie tacy ludzie najczęściej odwiedzają mojego bloga i skarżą się, że wciąż mają problemy w osiąganiu swoich wymarzonych celów. Ćwiczą w pocie czoła, są konsekwentni, a mimo to rezultaty nie chcą przyjść. Są zwyczajnie sfrustrowani. Jeżeli i Ciebie dopadł zastój, przeczytaj o 3 rzeczach, które hamują Twój progres i dowiedz się, jak pokonać stagnację.
Zwyczajnie się obijasz
Odwiedzając siłownię często jestem świadkiem smutnych obrazków. Widzę naprawdę niewielu gości, którzy skupieni są tylko i wyłącznie na treningu. Reszta, no cóż, to raczej fani kanałów sportowych, zaglądania na Facebooka i smsowania. Ich lśniące stroje są nieskażone kroplą potu. Powiem Ci coś: zegar mówi, że spędziłeś w siłowni 60 minut, ale nie ma szans, że ćwiczyłeś planowaną godzinę. Post na Fejsie, w którym chwalisz się, w jakim to "gymie" aktualnie nie jesteś, nie powiększy raczej Twoich obwodów.
Badania potwierdzają moją tezę, ponieważ wykazały, że większości ludzi ma tendencję do przesady, gdy mówią o tym, jak to dużo i ostro ćwiczą. Chociaż leży to w naszej naturze, aby trochę naciągać fakty, to nie pomagasz sobie robiąc to co trening. Wycisnąłeś 8 dych, ale Twoi znajomi powinni raczej wiedzieć, że klatkę dobijasz serią ze 160 kg na sztandze. Zastanów się – czy pomoże Ci to w biciu rekordów? Zwyczajnie nie trenujesz tak ostro, jak Ci się wydaje. Zastanów się jak jest w Twoim przypadku, przełknij gorzką pigułkę i od dziś rób treningi tylko na sto procent.