Do crossfitowego boksu R99 docieramy kilka minut po dziewiątej. Bartłomiej Lipka przygotowuje się właśnie do kolejnego startu, a my mamy możliwość uczestniczyć w jego treningu, podejrzeć w pracy prawdziwego fachowca, podpatrzeć kilka sztuczek, prawie na własnej skórze przekonać się, czym jest CrossFit w wersji czysto sportowej. Bo czas, gdy, powiedzmy, amatorzy mogli w tej dyscyplinie namieszać, bezpowrotnie już minął. Teraz CrossFit to sport pełną gębą i jeśli chcesz liczyć się w walce o najwyższe trofea, musisz poświęcić mu się w pełni. Jednak po kolei.
Rozgrzewka
„CrossFit trenuję od sześciu lat – opowiada Bartek. – Jestem sportowcem w zasadzie od zawsze, jeśli za sportowca uznać chłopaka, który dzień bez treningu uznawał za dzień stracony”. Bartek aż do czasów studenckich – i to z sukcesami – trenował karate. „Później szturmem do Polski wkradły się mieszane sztuki walki, więc z kumplami szybko podłapaliśmy temat i zaczęliśmy uprawiać również sporty chwytane” – mówi MH. Bartek był blisko profesjonalnej kariery fightera, jednak na jednym ze sparingów tuż przed jego debiutem doznał kontuzji kolana.
Po przerwie wrócił do treningu, nie myśląc już tak intensywnie o walkach. „Mniej więcej w tamtym czasie odkryłem CrossFit – opowiada. – To sport, w którym więcej zależy od ciebie, w którym ewentualna kontuzja to tylko twoja wina. MMA, sporty walki, są pod tym względem dużo mniej przewidywalne. W walce, rzecz jasna, wszystko może się wydarzyć, tak jak podczas startu w zawodach CrossFit. Jednak sam trening, bez tego zewnętrznego elementu, jest dużo bezpieczniejszy”.
Faza koncentryczna
Bartek bardzo szybko odnalazł w Cross- Ficie swoje miejsce. Można powiedzieć nawet, że odkrył swoją dyscyplinę – tytuł The Fittest Man in Poland należy do niego od 2014 roku. W rankingach europejskich i światowych jest bardzo wysoko, co oznacza, że należy do ścisłej czołówki.
I – przyznajmy od razu – to widać. Już same oficjalne rekordy robią ogromne wrażenie. Co innego jednak liczby, a co innego widzieć, jak w następujących krótko po sobie chwilach Bartek Lipka najpierw bez problemu podnosi z ziemi ważącą 160 kg sztangę, zalicza solidną serię na skakance, z którą robi, co tylko chce, przerzuca przez ramię 40-kilogramową piłkę czy wspina się po linie. Łatwość, z jaką wykonuje wszystkie te cholernie trudne przecież technicznie ćwiczenia, bardzo imponuje.
Zwłaszcza że prowadzi w tym samym czasie raczej luźną rozmowę. Śmiertelnicy z MH od samego patrzenia dostają zadyszki, podczas gdy bohater naszej okładki spokojnie opowiada o przygotowaniach do CrossFit Games Regionals, które, w momencie gdy czytasz te słowa, albo odbywają się, albo właśnie zakończyły się w Berlinie. „W formie jestem przez cały rok – mówi MH atleta.
– CrossFit w zasadzie tego wymaga, jak sama nazwa zresztą wskazuje. Przez pięć tygodni odbywały się niedawno CrossFit Games Open, czyli kwalifikacje do berlińskich zawodów”. Rywalizacja jest ogromna, bo z kilkunastu tysięcy chętnych na wizytę w stolicy Niemiec zakwalifikowała się tylko czterdziestka z regionu North, który obejmuje nie tylko Polskę, ale też np. Wielką Brytanię.