Moje kłopoty z nadwagą zaczęły się, gdy po studiach dostałem pracę. Zamiast rowerem zacząłem jeździć służbowym samochodem, coraz częściej brałem udział w biznesowych obiadach, a stres zabijałem w McDonaldzie. W wolnym czasie, zamiast się ruszać, wolałem pić piwo i surfować po internecie. I pewnie trwałoby to nadal, gdyby nie niemiecka książka pt. "Sztuka zwyciężania". Po tej lekturze postanowiłem zmienić całe swoje życie i przy okazji schudnąć.
Walka:
Przy mojej masie nie było mowy o treningu, więc postawiłem na dietę. W odstawkę poszły chipsy, słodycze, coca-cola, frytki, pożeranie dwóch obiadów dziennie i nocne żarcie. Zacząłem zwracać uwagę na opisy kalorii na produktach. Jadłem jogurty, owoce i warzywa, gotowane mięso, ryby. A gdy dopadał mnie głód, piłem wodę. Przez pierwsze 6 tygodni nie wchodziłem na wagę – aż do momentu, gdy zaczęły spadać mi spodnie. Wtedy zobaczyłem, że zgubiłem pierwsze 15 kg.
Dziś wiem – klucz do sukcesu tkwi w głowie. Albo dajesz się nieść nurtowi, albo walczysz. Albo jesteś zwycięzcą, albo przegranym. Nie ma nic pomiędzy.
Zwycięstwo:
Odchudzanie to ostra walka, a nie pochód pierwszomajowy. Ale nagroda, jaką otrzymałem za swój wysiłek, była tego warta. Przyjemnie jest czuć się dobrze i korzystać w pełni z życia. Dziś wiem – klucz do sukcesu tkwi w głowie. Albo dajesz się nieść nurtowi, albo walczysz. Albo jesteś zwycięzcą, albo przegranym. Nie ma nic pomiędzy.
Co jadłem:
Przyznam, że nie trenowałem. Przy wadze ponad 106 kg i wzroście 176 cm zabójczy jest nawet jogging. Kolana i kostki trzeszczały już przy normalnym chodzeniu. Skoki ciśnienia położyłyby słonia na łopatki. Wejście po kilku schodach było maratonem. Zawroty głowy, krótki oddech i wieczne pocenie to chyba wystarczające powody, by wziąć się za siebie. Postawiłem na dietę. Początkowo ograniczyłem drastycznie ilości pożywienia do poniżej 1000 kalorii dziennie.
Przykładowe menu:
- 5.00 – kawa z mlekiem
- 7.00 – kawa z mlekiem
- 10.00 – banan
- 11.00 – banan i jogurt
- 13.00 – jabłko
- 15.00 – 250 g ryżu z warzywami
- 17.00 – jabłko
- po 18.00 – tylko herbaty owocowe
W międzyczasie piłem dużo wody – od 1,5 do 2 litrów dziennie. Najtrudniejszy do wytrzymania był ból głowy i żołądka z głodu. Ale z każdym dniem było lepiej.
Men's Health 06/2008
Komentarze
bartas6, 2012-01-10 21:33:47
gragon, 2012-01-10 19:59:35
Mens Health, 2008-12-21 21:22:51
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?