Kulki wielkości piłeczek golfowych nabierały głębokiego, karmelowego koloru, Uma Valeti, dyrektor amerykańskiej firmy Memphis Meats, nabierał coraz mocniejszego przekonania, że mogą one zmienić losy świata. Powód? To trochę skomplikowane, ale ujmijmy to tak: te skwierczące kuleczki nie były do końca mięsem, ale jednak trochę nim były. Tester, który sprawdzał później ich smak, z niekłamanym zaskoczeniem stwierdził, że nawet smakują jak mięso. A potem poprosił o więcej. W tym momencie Valeti był już pewny, że trzyma w garści prawdziwą rewolucję. To nie była absolutna nowość, bo mięso hodowano w laboratoriach już wcześniej.
Jednak w lutym 2016 roku firmie Memphis Meat udało się coś przełomowego: nie tylko wytworzyła na tyle dużo sztucznego białka, by dało się z niego uformować masę przypominającą mielone mięso, ale do tego połączyła je ze sztucznymi komórkami tłuszczowymi. To dzięki temu ich produkt mógł wesoło skwierczeć na patelni, by później bez większych kompleksów uchodzić za prawdziwego burgera. I to – podkreślmy – takiego, dla którego nie musiała poświęcić się żadna krowa.
Zainteresowanie laboratoryjną produkcją syntetycznego mięsa w ostatnich latach wprost eksplodowało, napędzane rosnącą świadomością przemożnego wpływu, jaki mięso wywiera na zdrowie nasze oraz naszej planety. Statystyki ONZ wskazują, że w globalnej skali hodowla przemysłowa odpowiada za produkcję 20% gazów cieplarnianych – czyli więcej niż wytwarzają wszystkie samochody, samoloty i pociągi razem wzięte. Światowa Organizacja Zdrowia podaje zaś, że choroby układu krążenia, których ryzyko zwiększa jedzenie przetworzonego mięsa, odpowiadają za jedną trzecią zgonów.
Sprawdź też: Najlepsze mięso dostępne dzisiaj.
Trudno się więc dziwić, że zaczął się wyścig o to, by jak najprędzej znaleźć rozwiązanie tych problemów. W marcu 2017 roku firma Tyson Foods, drugi pod względem wielkości producent mięsa na świecie, ogłosiła, że zainwestuje 120 milionów funtów w opracowanie różnych rodzajów sztucznego mięsa: od roślinnych, "krwistych" burgerów, przez kurczaki z tubki, po trójwymiarowo drukowaną wieprzowinę (czymkolwiek ona jest).
Bill Gates, założyciel Microsoftu, jeden z najbogatszych ludzi na Ziemi, ma według raportów włożyć w branżę 240 milionów funtów, a szacunki jej rozwoju przewidują, że w 2020 roku alternatywna produkcja mięsa będzie warta 5 miliardów funtów. Zapowiada się więc złoty interes, oczywiście dla tych, którzy w odpowiednim momencie znajdą się na czele technologicznego wyścigu. GUS podaje w małym roczniku statystycznym, że w 2016 roku każdy Polak zjadł średnio 77,7 kg mięsa, więc bez wahania możemy się określić jako naród wybitnie mięsożerny.
Dlatego dobrze byłoby wybiec nieco w przyszłość i zastanowić się, jak nasza głęboka relacja z od dawna umiłowanym schabowym i pokochanym niedawno neoficką miłością burgerem może zmienić się w nadchodzących latach. Czy produkty z laboratoriów pomogą chronić nasze zdrowie i portfele, czy tylko pozostawią niesmak w ustach?