Światową stolicą produkcji awokado jest Meksyk, zaraz za nim stoją Peru i Chile – kraje te zapełniają światowe rynki w 80%. Ta liczba może jeszcze rosnąć, bo Amerykanie własnych owoców produkują coraz mniej. Kalifornię, gdzie znajduje się 80% upraw, w zeszłym roku nawiedziły susze i pożary, które w znacznej mierze zniszczyły plantacje.
Zobacz: Awokado - superowoc czy supermarketing?
Specyfika hodowli awokado jest taka, że po roku obfitych zbiorów, zawsze przychodzi ten słabszy. Słabszym miał być 2019, ale wyjątkowo zimna pogoda w pierwszych miesiącach nakazuje przypuszczać, że dla farmerów będzie to najgorszy rok od 10 lat, czytaj: zwiększy się eksport z Meksyku (chyba że Trump zamknie granice), Peru i Chile.
Bez łatania rynkowej dziury z Kalifornii zapotrzebowanie na awokado z Meksyku i Ameryki Południowej jest tak duże, że miejscowym rolnikom przestało się opłacać uprawiać cokolwiek innego, nawet marihuanę, dlatego kontrole nad plantacjami przejęły kartele. Pod nowe drzewa awokado masowo wycina się lasy, co zaburza naturalny ekosystem. Do oprysków stosuje się trujące pestycydy.
Zobacz: Awokado - superowoc czy supermarketing?
Nie należy się łudzić, że millenialsi na całym świecie z dnia na dzień zmienią swoje nawyki i mody żywieniowe, ale starajmy się przynajmniej ograniczyć straty. Jak podaje Roman Sidorski na swoim blogu (RS Blog - Zanim kupisz kolejne awokado), najwięcej owoców na polskim rynku pochodzi z Izraela (prawie 3000 ton), Hiszpanii i RPA (ponad 2200 ton), i Peru (1200) ton.
Awokado z Chile i Meksyku najczęściej trafiają do nas za pośrednictwem Holandii i Niemiec (ponad 1500 ton). Dlatego przez zakupem zawsze sprawdzajmy kraj pochodzenia produktu. A najlepiej kupujmy taki z naklejką Fair Trade.
Kupiłeś? No to pora na: 3 przepisy z awokado w roli głównej
Komentarze