Według współczesnych dietetyków to z węglowodanów powinna pochodzić większość energii, której dostarczamy sobie na co dzień. Zwolennicy koncepcji, znanej jako dieta paleo, proponują, żeby ten porządek wywrócić do góry nogami i oprzeć sposób żywienia na tłuszczach oraz białku, a udział węglowodanów mocno ograniczyć.
Skąd się wziął taki rewolucyjny pomysł? Z przeszłości. "70% typowej diety w USA stanowią pokarmy, których nie jedli nasi przodkowie z epoki kamiennej" – mówi Loren Cordain, profesor Colorado State University, najsłynniejszy propagator paleo na świecie. W tej grupie są produkty uważane obecnie za szkodliwe (przetworzone tłuszcze, rafinowane cukry czy alkohol), ale równie takie, które nauka zalicza do kluczowych składników zdrowej diety (produkty zbożowe, nabiał czy rośliny strączkowe).
"Opracowując zasady paleo, zastąpiliśmy je mięsem, rybami i owocami morza, owocami i warzywami, orzechami i jajami" – dodaje Cordain. Czyli tym, czym przez miliony lat żywili się nasi prehistoryczni przodkowie.
Korzenie paleo
Zaczęło się w 1985 roku od artykułu Boyda Eatona "Paleolithic Nutrition: A Consideraction of its Nature and Current Implications", opublikowanego w "New England Journal of Medicine". Autor argumentował, że nasz metabolizm i fizjologia dostosowały się do jedzenia spożywanego w czasie milionów lat ewolucji, a genom nie miał wystarczająco dużo czasu, żeby przystosować się do potraw ze zbóż, nabiału czy roślin strączkowych, które w ludzkiej diecie pojawiły się dopiero po wynalezieniu rolnictwa i hodowli zwierząt, czyli ok. 10 tys. lat temu.
W 1987 roku amerykański biolog ewolucyjny Jared Diamond opublikował w magazynie "Discover" artykuł, w którym nazwał rolnictwo "największą pomyłką w historii ludzkości", ponieważ doprowadziło do kompletnej zmiany naszego menu, które z czasem zaczęło składać się w coraz większej części z różnego rodzaju produktów zbożowych. Kolejną niekorzystną zmianę w diecie przyniosła rewolucja przemysłowa i produkcja coraz bardziej przetworzonej żywności. Wtedy na naszych stołach w dużej ilości pojawiły się cukier czy oleje. Głównym zbożem stała się pszenica, która z czasem zdominowała menu.
Wszystkie te produkty mają według koncepcji paleo przyczyniać się do rozwoju współczesnych chorób cywilizacyjnych i otyłości, które nie trapiły naszych mieszkających w jaskiniach przodków.
Tajemnicze lektyny
"Ludzi w cywilizacji zachodniej najczęściej zabijają rak, choroby układu krwionośnego i autoimmunologicznego" – mówi prof. Cordain. O związek z tymi schorzeniami zwolennicy diety paleo podejrzewają zawarte w zbożach i roślinach strączkowych lektyny – związki chemiczne, które nie ulegają trawieniu. Dlatego wywołują stany zapalne, które z czasem z układu trawiennego rozprzestrzeniają się na resztę organizmu. Mają też zakłócać pracę systemu immunologicznego i mieć działanie alergizujące. Ten efekt nie został jeszcze jednak w niepodważalny sposób potwierdzony.
"Jesteśmy dopiero na etapie zbierania i porządkowania informacji o działaniu lektyn" – mówi dr hab. Andrzej Tokarz, kierownik Zakładu Bromatologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Potwierdza jednak, że należące do lektyn gluten i gliadyna mogą mieć niekorzystny wpływ na ludzkie zdrowie. Bez odpowiedzi pozostaje jeszcze pytanie, czy jest tak tylko u osób cierpiących na celiakię (nietolerancję glutenu), czy również u zdrowych. Trudno jednak polemizować z faktem, że coraz więcej osób cierpi na nietolerancję glutenu.
"Zawarty w pszenicy gluten w wyniku modyfikacji genetycznych jest bardziej agresywny i alergogenny niż kiedyś. Dlatego coraz częstsze są przypadki celiakii" – dodaje dr Tokarz. Pszenica jest obecnie podstawą naszej diety. Według statystyk rocznie zjadamy jej aż 70 kg, więc z pewnością nic się nie stanie, jeśli znacznie ograniczysz w swojej diecie jej udział. Zwłaszcza że pochodzące z pszenicy potrawy przeważnie mają wysoki indeks glikemiczny i powodują skoki poziomu insuliny we krwi, sprzyjające rozwojowi cukrzycy i otyłości.
Podobnych obaw nie powinieneś za to mieć w przypadku nabiału, który również odradzają zwolennicy paleo. Owszem, część z nas ma problem z trawieniem laktozy, ale wtedy wystarczy nie pić mleka. "Jego przetwory u większości ludzi nie powinny powodować żadnych problemów" – dodaje dr Tokarz.