Wyobraź sobie, że właśnie jesteś po sytym obiedzie. Najadłeś się po przysłowiowe dziurki w nosie i ledwo się ruszasz. A jednak gdy na stole pojawia się deser, w magiczny sposób w żołądku, który przed chwilą wydawał się pełen, nagle znajduje się dość miejsca, żeby zmieścić lody, ciasto czy czekoladę.
Obiecujesz sobie, że tylko spróbujesz, że weźmiesz kęs, góra dwa, ale przeważnie przegrywasz wewnętrzną walkę i chociaż świetnie wiesz, że takie obżarstwo nie tylko nie ma sensu, ale wręcz Ci szkodzi, zmiatasz wszystko do końca. Brak konsekwencji? Słaba wola? Niekoniecznie.
Są badania naukowe, sugerujące, że właśnie przejął nad Tobą kontrolę ten sam mechanizm, który sprawia, że narkoman sięga po kolejną działkę, a alkoholik po następny kieliszek. Wyjaśniamy, jak on działa, i radzimy, jak nie dopuścić do tego, by jedzenie przejęło nad Tobą kontrolę.
Brzemię ewolucji
Zaczniemy od przeszłości, i to bardzo odległej. Przez większość swojej historii rodzaj ludzki musiał radzić sobie raczej z brakiem jedzenia, a nie – jak współcześnie w krajach rozwiniętych – z jego nadmiarem. Dlatego w czasie milionów lat ewolucji rozwinęły się mechanizmy mające skłonić nas do zdobywania żywności.
"Motywuje nas do tego układ nagrody. W pierwszej kolejności istotne jest dla niego przeżycie, a w dalszej zachowania prozdrowotne i proreprodukcyjne" – tłumaczy prof. Jerzy Vetulani, neurobiolog i biochemik z Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.
Uganianie się za mamutem nie było ani proste, ani bezpieczne, dlatego i nagroda musiała być sowita. Dlatego jedzenie może sprawiać nam naprawdę ogromną przyjemność, a powodowane przez nie bodźce są niezwykle silne.
Ale żeby aż tak?
"No dobrze" – powiesz. Przyjemność to jedno, a uzależnienie, tak mocne jak w przypadku alkoholu czy narkotyków, to zupełnie inna sprawa. Wątpliwości jednak nie ma prof. Vetulani. "Uzależnić można się od wielu substancji i zachowań: alkoholu, narkotyków, pornografii, internetu, hazardu.
Jedzenie nie jest wyjątkiem i uzależnienie od niego również trzeba traktować jak chorobę" – przekonuje prof. Vetulani. Badania pokazują, że jedzenie może aktywować te same obszary mózgu, co inne substancje uzależniające.
Zdrowe jedzenie też może sprawiać przyjemność. Możliwie często gotuj sam, wtedy będziesz na 100% wiedział, co jesz. Nie bój się eksperymentować z przyprawami.
Naturalne i sztuczne
Jest jeszcze inne wytłumaczenie tego, że żywność wydaje się uzależniać słabiej. "W przypadku nagród naturalnych, do których należy przyjemność fundowana nam przez jedzenie, siła nałogu jest słabsza niż przy sztucznych, takich jak alkohol czy narkotyki" – wyjaśnia prof. Vetulani.
Problem jednak w tym, że współczesne jedzenie coraz mniej przypomina to, czym żywili się nasi przodkowie. Często wyjeżdża z fabryki i naszpikowane jest różnego rodzaju dodatkami chemicznymi. Przedłużają trwałość, dodają smaku, poprawiają wygląd. Każdy z nich został przebadany, bo bez tego nie dopuszczono by go do użycia, ale nikt nie ma pojęcia, jak wpływają na organizm ich kombinacje, zwłaszcza używane przez dłuższy czas.
"Sprawia to, że jedzenie przesuwa się coraz bardziej w kierunku nagród sztucznych i oddziałuje na nasze mózgi mocniej niż kiedyś" – uważa profesor. Naukowcy za szczególnie niebezpieczny uznają cukier, przetworzone węglowodany oraz kombinację cukru i tłuszczu.
Walka hormonów - leptyna w odwrocie
Im bardziej jesteś głodny, tym mocniej organizmowi zależy na znalezieniu jedzenia. Rośnie wtedy wrażliwość reagujących na jedzenie ośrodków mózgu, umieszczonych głównie w ciele prążkowanym. I w konsekwencji tym większa satysfakcja, gdy wreszcie zdołasz się najeść.
Dlatego siadanie do posiłku na wielkim głodzie przeważnie kończy się solidnym przejedzeniem. W takiej sytuacji sygnały sytości dawane przez leptynę nie mają szans, zwłaszcza że docierają do mózgu dopiero po kilkunastu minutach, w czasie których możesz pochłonąć o wiele za dużo.
Dla mózgu sygnałem, że potrzebujesz jedzenia, jest obniżenie poziomu glukozy we krwi. Nie musi on być jednak powodowany przez głód. Jedzenie o wysokim indeksie glikemicznym powoduje najpierw skok glukozy w górę, a potem jej nagły spadek, gdy insulina rozprowadzi nadmiar po organizmie.
Dlatego jedzenie o wysokim IG może powodować podobne skutki, jak wilczy głód. Najlepiej będzie, jeśli zaczniesz go unikać.