Trudno uwierzyć, p rzez jak wiele przypadków internet odmienia słowa „głódowka” czy „post”. I z jak niezwykłymi korzyściami je łączy. Powstrzymanie się od jedzenia ma gwarantować praktycznie wszystko: od wolniejszego starzenia i dłuższego życia, przez lepszą odporność oraz niższy cholesterol, aż do powstrzymania nowotworów. Uff , sporo tych obietnic, i to naprawdę grubego kalibru. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy równie dużo w nich konkretów.
Post z pudełka
Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda bardzo obiecująco. Rzeczywiście są bowiem badania, które potwierdzają pozytywny wpływ głodowania na zdrowie. Najbardziej znanym naukowcem na świecie, zajmującym się tą kwestią, jest dr Valter Longo, gerontolog z University of Southern California w USA. Mark Bailey, nasz kolega z brytyjskiej edycji MH, usłyszał od niego, że głodowanie aktywuje w organizmie mechanizmy naprawcze.
„Kiedy pościmy, zaczynają namnażać się komórki macierzyste, z których powstają nowe, sprawnie działające inne rodzaje komórek. Ten proces jest tak nasilony, że – jak tylko to możliwe u dorosłych organizmów – zbliża się do embriogenezy, czyli rozwoju zarodka w pierwszych dwóch miesiącach” – tłumaczy dr Longo.
Dodaje, że komórki macierzyste to nie wszystko. Podczas postu nasila się proces zwany autofagią, czyli taki naturalny recykling. Polega on na tym, że komórki, do których nie docierają składniki odżywcze, intensywniej zaczynają trawić obumarłe i uszkodzone elementy własnej struktury. Czyli – w pewnym sensie – oczyszczają się.
Do przyspieszenia tego systemu nie wystarczą jednak różne odmiany diety „intermittent fasting”, czyli okresowego głodowania lub poszczenia. Longo przekonuje, że kalorie trzeba ograniczać przez dłuższy czas – dwa dni po kilkaset kcal w tygodniu (czyli dieta 5:2) albo okno żywieniowe w czasie doby (dieta 8/16) to za mało.
A skoro mamy jeść niewiele przez przynajmniej kilka dni, pojawia się ryzyko, że post wyrządzi więcej szkody niż pożytku, bo spowoduje deficyt istotnych składników odżywczych. I w tym momencie z odsieczą na białych koniach pojawia się amerykańska kawaleria, czyli opracowana przez prof. Longo Fast Mimicking Diet.
To taki sposób żywienia, który ma w pewien sposób oszukać organizm – przekonać go, że głoduje i uruchomić opisywane wyżej procesy, jednocześnie dostarczając niezbędną ilość odżywczych substancji. Ten post w pudełku nazywa się ProLon i dostarcza go firma L-Nutra związana z University of Southern California, w której szefem jest właśnie prof. Longo. Na razie dostępny jest w USA, Włoszech i Australii.
„Pierwszego dnia zjada się około 1100 kcal, kolejne cztery dni to tylko ok. 725 kcal” – opisuje prof. Longo. Oprócz kaloryczności, ważna jest też kompozycja posiłków. „Jest ponad 60 składników, które muszą znaleźć się w menu w odpowiedniej ilości, by organizm myślał, że głoduje, choć naprawdę tak nie jest, i mógł przejść w tryb naprawy oraz odmłodzenia” – podkreśla Longo. Zaleca osobom otyłym i niezdrowym głodowanie raz w miesiącu. W przypadku większości ludzi wystarczy kilka razy w roku.