Czytasz co nieco na temat żywienia, ale bez popadania w paranoję. Nie krzywisz się na widok grillowanej ryby z sałatą, ale od czasu do czasu pozwalasz sobie na coś bardziej kalorycznego. Zbilansujesz to porannym biegiem albo wieczorną grą w kosza. Jeżeli tak do tego podchodzisz, to znaczy, że jesteś typowym przykładem nowocześnie myślącego faceta.
Takim, który zwykle zwraca uwagę na to, co pochłania, czyta skład produktów na opakowaniu, ale w weekendy często robi sobie wagary. Wiem, co mówię, bo sam taki jestem. Ale ostatnio coś poszło nie tak. Od początku ubiegłego roku zacząłem przybierać na wadze. Nie, żeby strasznie dużo – coś ok. 7-8 kg.
Nie jest to żaden dramat, ale denerwuje mnie, że moje ulubione koszulki zrobiły się nagle bardzo dopasowane. Czyli co? Trening następnego dnia nie równoważy wieczornej pizzy? Cóż, najprostsza odpowiedź brzmi – to zależy. I od treningu, i od pizzy.
Weźmy uczciwie pod lupę ostatni piątkowy wieczór. I kalkulator do ręki. Pięć piw w pubie, tak? To będzie 5 x 227 kcal, czyli 1135 kcal. Dorzucamy do tego garść słonych orzeszków – 215 kcal. Po przyjściu do domu pół dużej pizzy – 694 kcal. No i jeszcze nie zapominajmy o tych dwóch kieliszkach wina – 250 kcal. To daje w sumie 2294 kcal.
Myślisz, że krótka przebieżka załatwi sprawę? Nie łudź się. Aby zniwelować skutki tego wieczoru, taki facet jak ja – ważący 88 kg – musiałby przebiec 29 km. Czyli sporo więcej niż połowa biegu maratońskiego. A taki Usain Bolt musiałby biec swoją szybkością na setkę, czyli 37 km/h, przez 23 minuty. Czego oczywiście nie dałby rady zrobić. A tym bardziej Ty.
I to jest właśnie powód, dla którego znajdujemy się w osobistej energetycznej recesji. Nasze wpływy kaloryczne nie są równoważone przez wysiłek. Każdy grzeszny krok prowadzi nas dalej po ścieżce prowadzącej do stopniowego obrastania tłuszczem.
Potrzebujemy bilansu, czegoś w rodzaju księgi przychodów i rozchodów, w której zjadane kalorie muszą być zrównoważone przez wydatek energetyczny. Tak więc, przez jeden miesiąc spróbowałem żyć bez długów energetycznych.
Komentarze