Pewnie tak było zawsze, że wszyscy znali się na wszystkim, ale od czasu wynalezienia internetu nie dość, że się znają, to jeszcze piszą. A skoro na wszystkim, to na piwie też. MH czuje się więc w obowiązku zarzucić sieć i oddzielić prawdę od piramidalnych głupot.
1. Producenci dodają żółć bydlęcą do piwa.
Fałsz
Taką sproszkowaną, dla uzyskania goryczki. Nic to, że łamie się w ten sposob wszelkie przepisy sanepidu, że technologia – transport, izolowanie gorzkich kwasow, przechowywanie, oczyszczanie itp. – jest droższa niż ekstrakty chmielowe, że prawo wymaga deklarowania produktow pochodzenia zwierzęcego i atestu: browary mają to w nosie i sypią na potęgę. A krasnoludki sikają do mleka i kwaśnieje.
2. Browary szprycują piwo spirytusem.
Fałsz
Podobno przede wszystkim koncerny się w tym specjalizują, bo wyczuwa się w ich piwach spirytusowy posmak. Jednak ktoś odrobinę kumaty w rachunkach powiedziałby, że dla koncernów to nie byłby opłacalny interes – wyższa akcyza (jako napoj spirytusowy), wyższe koszty produkcji, koszt spirytusu – ale kto słucha kumatych? A naprawdę spirytusowa nuta bierze się z silnego odfermentowania cukrów, by piwo nabrało mocy.